waga trochę spadła... w sumie niewiele, ale w zeszłym tygodniu poszalałam 2 dni i był drastyczny wzrost. jestem zadowolona, bo po weekendzie waga bez zmian, a byłam na imprezie urodzinowej bratanicy, więc był obiad dwudaniowy (!!!) i ciasto, trochę się pilnowałam, ale też pozwoliłam sobie na słodkości. od wczoraj wprawdzie był powrót do liczenia kalorii, ale coś wieczorem poszalałam i bilans nie jest zadowalający (gdzieś pod 2000!!!), waga na szczęście bez zmian, od dziś już jestem grzeczna wracam do swoich 1300-1400 kcal. Dziś jestem sama z małą - małż w delegacji, młody u babci śpi, więc od 19 powinnam mieć wieczór dla siebie. A więc plan jest taki, że troszkę sobie odpocznę a potem w końcu poćwiczę.
a jestem mega szczęśliwa, bo znalazłam w końcu w sieci ćwiczenia mojego kochanego Gilada, super aerobic, który uwielbiam i jest bardzo skuteczny (przynajmniej dla mnie). Stare kasety video z nagranymi zestawami już szwankują... a teraz będę miała aż 30 odcinków. niestety muszę ściągać na raty, bo jak się mieszka na wsi, to ma się internet z modemu komórkowego i są ograniczenia ilościowe, a tu jeszcze musi starczyć na telefon "stacjonarny" i alarm (przede wszystkim)...... w każdym bądź razie te ćwiczenia są rewelacyjne polecam każdemu!!!!
no dobra, pora na drugie śniadanko, młoda właśnie usypia, więc zjem sobie w spokoju