Nie było tego dużo, cóż trochę ponad 12 minut na rowerku, ale zaczęło i dziąsło pulsować, więc wolałam nie ryzykować, a potem jeszcze trochę przysiadów i ćwiczenia z hantelkami, więc myślę, że z pół godziny się uzbierało. Brzuszków niestety też wolałam nie robić.... Nie wiem, czy od tego nie mam teraz większego sińca.... ale cóż. W sobotę idę na imprezę, przyjaciele robią mega parapetówę, a ja cały czas wyglądam, jak ofiara przemocy domowej.... opuchlizna wprawdzie już prawie zeszła, jednak mam wielki zółty (całe szczęście, że nie fioletowy) siniak, który wątpię, aby zszedł do soboty... trzeba będzie zrobić fest tapetę... dziś idę z Młodym do dentysty na przegląd, to może mi ktoś tam zajrzy w moją japę, ale chyba po "mini operacji" to chyba niestety normalne...
no dobra uaktualniam paski ćwiczeń i idę na drugie śniadanko, póki młoda śpi i może jeszcze zdążę się z młodym trochę pobawić. miłego dnia!!!
obs23
18 maja 2011, 17:53poł godziny to całkiem sporo, tak trzymaj:)