delikatnie mówiąc..... cały weekend coś wciągałam.... szkoda słów.... dzisiaj już miało być grzecznie, ale też mam jakieś łakomstwo, aż szok, a czuję się taka pełna...
może @ się zbliża? jeszcze nie jestem "wyregulowana" nie wiem, kiedy mnie nawiedzi, ale w brzuchu coś tam czuję.....
na wagę aż strach stawać...
na marginesie, w sobotę nie odnotowałąm najmniejszego nawet spadku.... 65,2 jak zaklęte... tracę nadzieję i motywację.......
a może to stresy? dziś synuś miała zabieg, ostatecznie usunęli mu oba migdałki, a mnie z nim w szpitalu nie było ale kochany tatuś jest, więc ok, niestety nie mamy z kim zostawić młodej, cóż niestety babcie nie za chętne, ale ja nikogo do niczego zmuszać nie będę, a że małż bardziej opanowany, to on pojechał. jutro wracają po porannym obchodzie..
muszę sobie obmyślić nowy plan, ale to już powtarzałam. jutro odbieram moją nową wagę elktroniczną (kuchenną) i zobaczymy, czy tamta stara dobrze ważyła.....
miłego wieczorka