a co mi tam .... choć wczoraj rano był lepszy wynik... ale to wina tego pana z Hameryki, co mi frytki i ciastko z owocami leśnymi wcisnął i jeszcze śpiewają o nim, że farmę miał, no skubany jeden...
no niestety małż chciał odchudzającej się żonie (i synowi też) zrobić przyjemność i zakupił fryty, cheeseburgery i dla mnie ww. ciastko.... całe szczęście, że go oszwabili i 1 kanapki nie włożyli, a że McDrive to dopiero w domu sprawdził, co ma (taki klient to skarb dla nieuczciwych sprzedawców). No i zawitał w naszych progach z ww. skarbami, a ja co miałąm zrobić, choć mu potem nawrzucałam, że jak już to albo ciacho, albo frytki albo kanapka, a nie wszystko naraz (wszystkiego nie zjadłam, ale i tak mnie waga ukarała i dobrze mi tak..... powinnam była zrobić bunt, a nie robić małżowi przyjemność, bo on mi takową chciał zrobić - tylko metodę złą wybrał.... - mam nadzieję, że nadążyłyście
ale 63,7 i tak ładniej wygląda niż 64,2 i to oznacza, że 63 już się ustabilizowało
10 dni do wyjazdu, może uda się zrzucić jeszcze z 1,5 - super by było mieć równe 62, bo na wczasach pewnie przytyję na jedzeniu restauracyjnym....
miłego dnia, lecę zobaczyć co słychać u Scooby-Doo, bo syn woła, papa