Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
złamany palec...


w czwartek miałam tzw. WYPADEK W PRACY, czyli przytrzasnęłam sobie palec drzwiami, co skończyło się  2 szwami i złamanym palcem..... na szczęście lewej ręki ale i tak rękę mam niesprawną, mam nadzieję, że to potrwa kilka dni, bo niesprawna jest przez ból palca....
och , ten rok był pechowy - pod znakiem lekarzy.... dzieciaki chorowały na potęgę i na koniec wisienka na torcie - mój palec... a chciałam robić Święta. nie wiem, jak to będzie ile będę nosic usztywnienia.... och jak nie urok to ... wiadomo co...

najgorsze to w tym wszystkim (no nie w sensie dosłownym, a raczej Vitaliowym, tudzież moim samopoczuciowym) to , że tyję. Nie tyle na wadze, ale nie ćwiczę więc i mięśnie mi giną a sadła przybywa... brzuch zaczyna się wylewać.... a hula hoop odpada, bo jak bym sobie przyfasoliła w mój złamany palec tym kołem to chyba bym się skichała..pozostaje mi tylko rowerek stacjonarny i brzuszki i muszę do tego powrócić, bo przez ten szpital zeszłam totalnie na psy.....

dajcie mi więc kopniaka i to mocnego... od poniedziałku biorę się ostro do roboty bo kurczę zamiast zbliżać się do 5 z przodu to sie zbliżam do 5 pośrodku.....

AAAA ale jest plus tej sytuacji!!!! a mianowicie, wszystkie obowiązki domowe spoczęły na małżu!!!!!! oł je

Miłych Andrzejek dla andrzejkujących, papa!!!


  • agi78

    agi78

    27 listopada 2011, 10:22

    nie ma tego zlego, itede, przynajmniej maz cie troche odciazy:) Ja ostatni raz zlamalam palec tuz przed moja komunia, i to ktory, wiadomo - srodkowy, a ostatnimi czasy, tuz przed naszym slubem, moja Molly, jeszcze byla mala, ale juz zwinna i szybka jak lania, rozorala mi palec "obraczkowy" swym ostrym klem na tyle, ze trzeba go bylo szyc - trzy dni przed slubem, tralala:) Znam to z tym urokiem i innymi rzeczami:))) Trzymaj sie cieplutko i kuruj sie pieknie, mam nadzieje, ze dzieciaki daja chwilowo odetchnac.