W koncu udalo mi sie zmobilizowac do cwiczen.
Wytrzymalam 10 minut. Totalna masakra! Cala sie spocilam, brakowalo mi tchu.
No ale nie od razu Rzym zbudowano, wiec metoda malych krokow. Tydzien 10 minut, w kolejnym po 12 itd. W koncu dojde do tych 30 minut :)
Mam nadzieje, ze do wiosny bede miec na tyle dobra kondycje, aby sporobowac swoich sil w bieganiu.
Jadlospis na dzis:
- koktajl z banana, chudego mleka i masla orzechowego
- 5 malych koreczkow sledziowych, 2 male kromki pelnoziarnistego
- zupa pomidorowa na skrzydelkach (nie wiem, czy z makaronem czy z mozzarella)
- serek wiejski z pomidorem
- jajecznica z dwoch jaj na lyzce masla, kromka pelnoziarnistego, pomidor
Uwaza, ze menu przyzwoite :)
Milej soboty!