Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sobotę spędziłam na pracach w ogrodzie...


dziesięć stopni w plusie, ciepło, słonecznie i bez wiatru. Trzy godziny spędziłam na pracach pielęgnacyjnych w ogrodzie. Wygrabiłam połamane gałęzie, przycięłam powojniki, najniższe gałęzie orzecha włoskiego ,bo przeszkadzały przy koszeniu trawnika. Cudownie!!! To lubię!!
 A wieczorem porządki w szafie. Szafa olbrzymia .... wyrzuciłam masę ubrań ,których i tak już nie nosiłam, pochowałam część zimowych a wyciągnęłam na wierzch już wiosenne ubrania. A tu dzisiaj psikus!!! Zimno, wietrznie, mroźno, okropieństwo i nuda!!!!!!!!!!
 Ale kalorie liczone, choć jak to ze mną bywa , w weekendy jeszcze nigdy nie udało mi się utrzymać grzecznie granicy 1200kcal .zawsze jest blisko 1500!!!
Jutro poniedziałek, nie będzie pokus, nie będzie wina, będzie normalnie a więc dietkowo.
  • balbina

    balbina

    12 lutego 2007, 12:45

    zapraszam wiec do dietki:)))

  • krakusia

    krakusia

    11 lutego 2007, 17:57

    tak by pasowało wyhamować ...tylko jak zatrzymc ten rozpedzony pociąg życia???...może nie koniecznie niech sie zatrzyma ,ale chociaz niech troszke zwolni biegu......bo faktycznie do zwariowania jeden krok....musze to wszystko przeorganizować .....i nie chodzi tu tylko o dietkowanie...

  • karenina

    karenina

    11 lutego 2007, 17:46

    To w czwartek jest już ten<b> Tłusty...!!!???</b>Kurde... ciężko będzie...<br> A na kawę faktycznie, jak się trochę cieplej zrobi, to możemy sie umówić...<br> Pozdrawiam...

  • karenina

    karenina

    11 lutego 2007, 15:50

    Jak zwykle, weekendy nas dietkowo pognębiają. Nawet ruchu mniej, bo na taka pogodę to się nie chce wychylić nosa z ciepłego mieszkania.<br>Ale chyba się zmuszę i zrobię pieskowi dodatkowy spacerek, bo coś dzisiaj gnuśnieję...<br> Pozdrawiam krajankę krakowiankę... Pa, pa...