Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek...27 dzień


Liczyłam, że spadnie więcej, no ale trudno 800g też dobrze  muszę się nauczyć cieszyć z drobnych sukcesów. Wczoraj z basenu wróciłam padnięta, że ledwie dałam radę wziąć prysznić, przyłożyłam głowę do poduszki i usnęłam, sama nie wiem kiedy. 
Plan na dzisiaj... spacer i to długi. Porządki, bo wczoraj Bella po kąpieli zapryskała wszystkie podłogi, po wizycie u fryzjera, otrzepywała resztki sierści, więc dom wygląda jak pobojowisko. 
Muszę ugotować dwa obiady, zamówić "kliniec" na ścieżki do ogrodu z roślinami ozdobnymi. Jak mi ten kamień przywiozą jutro, to będę miała darmową siłownię  . Małżonek szykuje się na jutro do przycięcia drzew owocowych, też będzie skoro sprzątania tych poobcinanych gałązek. A wieczorem jak nie będzie padać, to jutro rozpalimy na łące ognisko i popalimy pościnane gałązki.  żeby tylko pogoda nie pokrzyżowała nam planów. 
A Wam też życzę pięknej pogody i udanego weekendu. 
  • filipinka1

    filipinka1

    5 lutego 2011, 20:19

    pewnie z prac w ogrodzie i ogniska nici, tak dmucha, że o mało łba nie urwie...

  • celcia66

    celcia66

    5 lutego 2011, 12:23

    800 g to sporo i masz się czym cieszyc! Trzeba się liczyć, ze te spadki wagi będą z czasem coraz mniejsze i każde 100 g trzeba będzie "wyrywać siłą". Podziwiam za pasję do ogrodu... Ja chyba zbyt leniwa jestem, a mam kawałek ziemi dookoła domu...

  • sigma70

    sigma70

    4 lutego 2011, 14:42

    No, pięknie, widzę, że masz sporo planów na wiosnę. Jak tylko śniegi stopnieją to i ja wychodzę do ogrodu, bedzie więcej ruchu to i waga powinna szybciej spadać. Byle do wiosny!!! Pozdrawiam