Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek...51 dzień


Rano duże sprzątanie, później rowerek 20km, pedałowałam do filmu "Mumia"  ostra akcja, więc i pedałowało się szybko.  Później gotowanie, małżonek miał dzisiaj łazanki i barszcz czerwony, ja mniej smaczny obiadek, ale zjadłam, zupę brokułową, surówkę.
Po południu zajęcia z francuskiego, dzisiaj byłam sama, więc babka mnie przemaglowała ostro. A wieczorem szykuję się na basen. Jutro się pochwalę ile długości przepłynęłam. 
To ja już po basenie, było beznadziejnie  po 8 osób na każdym torze, horror. Przepłynęłam 25 długości, trudno, w środę może będzie lepiej. 
 A to zdjęcie kosodrzewiny w zimowej szacie, mam nadzieję, że to już ostatnie podrygi zimy.