Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...


Polubiłam czwartki  ... to już kolejny, gdzie pogoda dopisuje i pozwala na długie marsze. Dzisiaj choć zimno to słonecznie. Znów maszerowałam do Tyńca z koleżanką i jej psem. Nie zabrałam Belli, bo gdy wychodziłam z domu, zanosiło się,  że będzie padać, ale wynagrodzę jej to jutro, będziemy razem "pracować" w ogrodzie. Jest dużo liści do grabienia, trzeba wykopać resztę roślin przed zimą. Po maleńku muszę pochować sprzęd grillowo- wypoczynkowy, foteliki, stoliczki, bo raczej nie będzie już wieczornych nasiadówek w ogrodzie.
Dietkowo może być: 
śniadanie: płatki owsiane na mleku, 
II śniadanie: banan
obiad: 3 małe parówki, surówka z kiszonej kapusty i mizeria, łyżka makaronu,
podwieczorek: kefir
kolacja: chrupkie pieczywo z wędliną z indyka ( sama robię) i winogron.
Już nie bardzo chce się pić zimną wodę, gdy na dworze ziąb, zaczęłam więc pić więcej herbatek owocowych.
Wieczorem jadę na francuski, a nawet coraz bardziej myślę o tym, czy nie pójść pieszo... ale to będzie dodatkowe 16km w obie strony, a rano zrobiłam 10, to może za dużo... . A może w jedną stronę pójdę a wrócę busem... pomyślę. Jutro ważenie... nie spodziewam się cudów... ale żeby choć pół kg w dół. 
  • uliczka7

    uliczka7

    13 października 2011, 17:24

    Będzie spadek :) Z wodą mam podobnie jak TY. Im chlodniej tym rzadziej po nią sięgam- w ruch poszły herbatki zielona i czerwona oraz owocowe. Pozdrawiam :)*

  • wiosna1956

    wiosna1956

    13 października 2011, 16:39

    przy takim jedzeniu , spadek wagi gwarantowany !!! ja dzis też grzeczna jestem , pozdrawiam