trzymam się zasad , wszystko ważę, mierzę i przeliczam. Odkrywam,że nie jest to takie straszne . Brakuje mi paru artukułów np orzechów, pestek, czy serka fety, ale zamierzam o to spytać w nadchodzącą środę P. dr .Może nie ma tego na liście (bo ktoś zapomnił to dopisać :) .......)
Ale są inne serki np podpuszczkowe i nawet 120ml wina wytrawnego.... . Czytam i czytam tę broszurkę i zastanawiam się, czy od czytania już się chudnie.
Kupiłam też porządną wagę z elektronicznym wyświetlaczek o tolerancji będu do 1g.
Wczoraj dostałam od Calineczkizbajki na emaila książkę "Nadwaga jest sprawą rodziny", polecam , daje dużo do myślenia, pozwala odkryć prawdę o sobie , o naszych bliskich ,o ich wpływie na nasze obżarstwo.
Wracam więc do lektury, miłego weekendu życzę Vitalijkom.
otulona
1 września 2007, 19:29reaguje natychmiast! Przy niej nie miałam bym nic do roboty w pracy! Nie wiem o jakiej broszurce piszesz? Ja nie mam czasu liczyć kcal. Jem wg zaleceń medycyny chińskiej, ponieważ jedząc wiele lat produkty wg mnie odchudzające, rozwaliłam sobie organizm... Pozdrawiam.