nawet kawę wypiliśmy z małżonkiem w altance. Opadło już tyle liści z drzew, inne zmieniły kolor na purpurowy... piękna, słoneczna ,złota jesień.
Wracam po mału do zdrowia, może jutro pogoda pozwoli popracować w ogrodzie. Jest tyle rzeczy do zrobienia. Liście trzeba wygrabić, przyciąć przekwitłe byliny, wykopać mieczyki.... . Dzisiaj nazrywałam całe pudełko po butach nasion aksamitek. Będą na przyszły rok nasionka. Nadchodzący tydzień szykuje się bardzo pracowity, pod warunkiem ,że pogoda pozwoli popracować. Czekam na przesyłkę cebulek kwiatowych i będzie ich nie 500 a 1000szt!!!!!!!!!! tulipany, żonkile i krokusy. Muszę przygotować na nie miejsce. A taki wysiłek ,praca w ogrodzie, to nic lepszego na spalanie kalorii. Mam nadzieję,że waga w środę mile mnie zaskoczy.
Trzymam się dzielnie, przestrzegam zasad. Dzisiaj obiad :barszcz rosyjski ,gotował małżonek ale zaskoczony był,że jedną zupę gotujemy w dwóch garnkach, bo ja wszystkie składniki swojej zupy chciałam mieć zważone. Zdziwił się ale nie protestował. Więc nawet dzisiaj policzyłam wszystkie składniki. Jestem z siebie dumna.
bezkonserwantow
11 listopada 2007, 13:28a może jednak coś skrobniesz?
bezkonserwantow
3 listopada 2007, 14:38i jak ci leci?
bezkonserwantow
28 października 2007, 20:33a co nowego?