nie pojechałam wczoraj do pani dr nie miałam chęci , dopadł mnie leń.....
Wkrótce Nowy Rok ...tak bardzo chciałabym go przywitać z wagą o 4kg mniejszą....,żeby już na początku była szóstka.... . A tu jeszcze przede mną andrzejki, imieniny małżonka w restauracji. Już postanowiłam,że wina nie odmówię ale w tym dniu zero węglowodanów. Zamówię sobie sałatkę norweską z suszonymi śliwkami ,wędzonym łososiem ,fetą i sałatą.
Nie lubię ćwiczyć, podziwiam ludzi ,którym sport sprawia przyjemność ,sport nie przed telewizorem ale taki czynny, taki prawdziwy z potem ,okupiony wysiłkiem do bólu, do resztek tchu.... .
Nie nawidzę siebie za to lenistwo,za niecierpliwość,za niekonsekwencję w postanowieniach,za okłamywanie samej siebie,że się uda, że dam radę, że wygram, że nie dam się ,że nie będzie mną rządzić żarcie .... .Brzydzę się tym, gardzę sobą.... . I nie wierzę gadkom,że "trzeba siebie zaakceptować, pokochać siebie grubaskę " i już będzie ok!!!!!!!!! Brednie ,bzdury, dyrdymały... ja siebie takiej nienawidzę!!!!!!!! A jednak nie umiem też powstrzymać się od obżerania , ulegam pokusom i słabościom, dlaczego ..... .
grazynka45
29 listopada 2007, 22:17byłam dokładnie taka jak Ty ciągle sobie wmawiałam że teraz się uda że wytrzymam że tym razem będzie już lepiej że się postaram i kończyło się tylko na postanowieniach, nie wiem co się stało że tym razem się tak mi udaje, wydaje mi się że to chyba trzeba trafić w ten odpowiedni moment.W każdym razie ja ciągle próbowałam,więc i Ty nie rezygnuj a na pewno też Ci się uda, zresztą efekty już masz i to wcale nie byle jakie, trzymam kciuki za Ciebie,będę tu zagłądać jeśli pozwolisz.Pa;))))