Nic mi nie wychodzi, mam taką huśtawkę nastojów ,że aż mi z tym źle!!! To się głodzę, to się obżeram, co mi jest do cholewci!!!??? Każda wpadka mnie jeszcze bardziej załamuje, nie umiem się pozbierać. Jak już wpadnę w rytm ćwiczeń i liczenia kalorii ,to mi idze, ale jak zaniedbuję ćwiczenia ,to zaraz odechciewa mi się wszystkiego.Już od poniedziałku będzie czynny basen. Nie mogę się doczekać.
Jutro dzień ważenia, nie myślę stawać na wadze, bo jeszcze bardziej się załamię. Jak Wy to robicie,że trwacie mocno w swoich postanowieniach,że już tak wiele osiągnęłyście?? Zazdroszę i podziwiam.
Do jutra, może będzie lepiej.... .
Jutro dzień ważenia, nie myślę stawać na wadze, bo jeszcze bardziej się załamię. Jak Wy to robicie,że trwacie mocno w swoich postanowieniach,że już tak wiele osiągnęłyście?? Zazdroszę i podziwiam.
Do jutra, może będzie lepiej.... .
Amour
14 września 2006, 23:39ehh..no ja jestem twarda tylko krotko.. a potem cholerka wszystko bierze- tak jak dziś :(
iwusia25
14 września 2006, 23:26tez porazka!wiem ze to dla Ciebie zadne pocieszenie, ale rozumiem jak mozesz sie czuc!powiedzmy ze jutro bardziej sie postaramy!pozdrawiam!
ognisko
14 września 2006, 23:10Ideały są tylko w ksiązkach. Znajdź dietę środka. Najlepiej jest kiedy jemy wszystko ale mniej, a niektóre ukochane rzeczy poprostu rzadziej. Nie wierzę np. że można zrezygnować ze słodyczy na zawsze. A zresztą po co ciagle się umartwiać. Raz na tydzień pozwalam sobie na coś słodkiego a i tak chudnę. Dieta sprawia mi perzyjemność. Tak samo jest z ćwiczeniami pokochałam pływanie i nie zamierzam na razie katować się ćwiczeniami. Pozdrowienie