Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ciągle nic się nie dzieje..


dobrze ,że waga nie rośnie, a na spadanie to może muszę jeszcze poczekać.
Pogoda nie sprzyja dobremu samopoczuciu, pada, właściwie to nawet leje. Dobrze,bo roślinki odżyją i będę mogła wreszcie posadzić róże i parę iglaków.
Nie dało się pospać dzisiaj dłużej. Zmiana czasu i owszem ale mój psiak nie dał się przestawić , dreptał przy łóżku, kładł pysk na moje ręce,żeby go już wypuścić. Dobrze,że mam ogrodzone podwórko i nikt i nic na nie nie wejdzie bez mojej wiedzy, psiak bezpiecznie załatwia potrzeby i sam wraca do domu.
Co o diecie.... ostatnio zajęłam się czytaniem książki "dieta strefowa"...czy ktoś z Was może słyszam o niej ?? Co sądzicie?  Jestem pod jej wrażeniem ale tak nie do końca. Autor uważa,że błędne jest w dietach ograniczanie kcal b. drastycznie,włg niego ,lepiej jest zredukować spożywanie węglowodanów, a właściwie to jeść w równych ilościach CEGIEŁKI BIAŁKA, WĘGLOWODANÓW I TŁUSZCZÓW.... to tak w bardzo uproszczonej wersji. Książka jest obszerna, wyjaśnia różne kwestie ,np. sport a dieta, różny stopień aktywności a dieta , choroby a dieta itp. Wczoraj skończyłam czytać a teraz próbuję ją "przetrawić". Moja córka i zięć skusili się na jej zastosowanie. Ja dojrzewam do tamatu.
  • krakusia

    krakusia

    29 października 2006, 21:56

    czasami faktycznie sama sobie szukam okazii ,zeby tylko potem móc powiedzieć że uległam pokusom....kurcze rok temu jak zaczynałam to nie miłam z tym zadnych problemów...ciacha i czekoladki mogły lezec przede mna i nic...mama opychała sie pączkami i też nic...trawałam jak skała ...nieporuszona...a teraz....szkoda gadać... <br> A na siłownie chodzę...z mniejszym lub wiekszym zapałem:)))...najgorzej to mi sie zebrać bo potem juz jest fajnie....właśnie w poniedziałek musze zapłacić za kolejny miesiac...