Dni takie krótkie, ciemno, szaro, buro i ponuro, nie chce się pić zimnej wody, bbbrrr... uzupełniam płyny gorącymi herbatami, ziołowymi, owocowymi... nawet do łask wróciła czerwona herbata, za którą nie przepadałam specjalnie... . O sporcie nie mam co marzyć, póki nie podreperuję kręgosłupa. Powinnam się chyba wybrać do lekarza i wyżebrać skierowanie na prześwietlenie.
Moja psina w nocy znów miała atak, strasznie mi jej żal, gdy widzę ją taką skręconą, usztywnioną z błagalnym spojrzeniem o pomoc. Mam wrażenie, że zastrzyki nospy już nie pomagają tak szybko jak kiedyś, może trzeba byłoby zmienić lek... . Kota za to miewa się świetnie, biega całymi dniami po łąkach i podwórkach, ale zawsze wie, kiedy jest pora karmienia i pojawia się na parapecie kuchennego okna. Śmiesznie to wygląda, gdy próbuje przez okno dostrzec ruch w kuchni, wtedy zaczyna drapać w szybę i miauczeć... . Na noc też wraca do domu, ma swoje spanko i śpi w nim do 4.30. jak budzik, punktualnie o tej właśnie godzinie domaga się, żeby ją wypuścić na podwórko.
Kochane zwierzaki... , smutno byłoby bez nich.
uleczka44
12 listopada 2013, 21:53Dziękuję za bardzo miły komentarz i życzę Ci zdrowia i piesiowi także. Czy chociaż wiesz co mu jest?