i stanęłam na wadze. Wreszcie było ciut lepiej ale dosłownie ciut... o 300g. w dół a mogło być w górę więc i tak się cieszę.
Od wczoraj ćwiczę, jak zwykle po 60min. albo rowerek albo rowerek i ćwiczenia. Pilnuję,żeby nie przekraczać 1200kcal. Dzisiaj też rano zaliczyłam ćwiczenia. Może jeszcze wieczorem wybiorę się na aerobik wodny?? Ale to pod dużym znakiem zapytania, bo M. się znów rozchorował i nie wiem,czy go będę mogła zostawić samego. Poczuł się tak źle,że z pracy wrócił już o 10.00. i to nie samochodem a wziął taksówkę, jak na niego, to musiał się naprawdę b. źle poczuć... . Oby do weekendu było lepiej,bo nie wiem co będzie z wyjazdem na święta.... .
krakusia
13 grudnia 2006, 20:17chyba nie może byc tak w zyciu że same dobre wiadomości...jak z waga lepiej to pojawia sie jakaś choroba ....mam nadzieje że to nic powaznego, zycze mu duuuuużo zdróweczka.. <br> Choinki nie mam i prezentów też nadal nie mam:((, to znaczy choinke mam ale sztuczna:( ale kupuje gałazki jedliny i robie stroiki, wtedy pachnie w całym domu jak by stała prawdziwa :)
balbina
13 grudnia 2006, 18:37gratuluje tych cwiczen i zycze zdrowia Panu M. :)))
00mamba00
13 grudnia 2006, 14:21No to gratuluje!!Ruchu nigdy nie za wiele!Ja wlasnie slucham La Bouche i robie z siebie idiotke tanczac, ale przynajniej spalam zbedne kcal!Mam nadzieje ze panu M. sie poprawi i na swieta bedziecie mogli sobie wyjechac!Pozdrawiam cieplutko i zycze milego dzionka!*Dziorek*