Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chandra


Żadna dieta. Mało tego, zjadłam pizzę i ciasto czekoladowe... Mam zły humor. Teraz będę narzekać. Nie dość, że nie wytrzymuję już psychicznie mojej sytuacji mieszkaniowej - mieszkam z dziadkiem 87 lat, to na dodatek jestem wiecznie niezadowolona ze swojego życia. A obecnie też boli mnie gardło. Jeszcze spotkałam się z przyjaciołką, która cały wieczór pisała smsy z nowopoznanym facetem. Nie żeby nudziło mi się... I dotarło do mnie (już dawno, ale zawsze potem o tym zapominam), że ona mnie kompletnie nie słucha. Od początku września jestem bezrobotna, na co Aga parę dni temu zauważyła, że "no już chyba nie pracujesz ze 2 tygodnie?", no tak, nie ma to jak własny świat. Tylko że czasami to strasznie wnerwia.. I zawsze w takim momencie chcę się skupić na sobie, zrobić cos dla siebie, żeby poczuc się lepiej i przestać liczyć jej przyjźn. Czas poodświeżać stare znajomości. Ja to jestem taką nudziarą, nie potrzebuję imprez, mnóstwa znajomych, za to co jakis czas dociera do mnie, że moja przyjaciołka nie zastąpi mi innych ludzi. Czas ruszyć dupę. I, o matko, na koniec mnie dobiła... słowem wstępu moja przyjaciółka wygląda jak modelka, ładna twarz, figura, wysoka, modna. I jak taka osoba, przy okazji rozmowy o basenie mówi mi, jak to jej pływanie dobrze robi, bo już widziała po udach, że ta skóra robi się taka wiotka, to mi ręce opadają, bo jeżeli jej skóra zrobiła się wg niej wiotka (wcale nie, widziałam), to co musi myslec o mojej figurze?? Chciał nie chciał widzimy się na basenie w pełnej krasie i na pewno w myślach mnie ocenia. Wiem, że to nie mój facet, żebym się jej miala podobac, po prostu rozwala mnie cos takiego, jak szczupla osoba narzeka, bo przytyła 2 kg, czego za ch... nie widać, a ty wiesz, że masz 10 kg nadwagi i nie potrafisz nic z tym zrobić, myślisz sobie, że może nie jest z tobą tak najgorzej, ale w takich momentach porownujesz  i dochodzisz do wniosku, ze skoro ona tak sie przejmuje, to z tobą musi być bardzo źle. To jak rozmawiać z żebrakiem, że jest się głodnym, bo się nie jadło od godziny. A powiem jeszcze, że moja przyjaciolka nie jest osobą skromną i nieświadomą swojego wyglądu, dlatego żadne "nie no co ty, super wyglądasz" nie przechodzi mi przez gardło, bo ja wiem, i ona wie, że super wygląda, więc o co kuźwa chodzi. A może jestem zazdrosna? Pewnie tak, no ciężko nie być, każda kobieta chciałaby mieć taką figurę, ja natomiast jestem zbyt zakompleksiona, żeby bez zazdrosci pochwalić kogoś, kto wiem, że traktuje te pochwaly jak chleb codzienny. Sie dobrałyśmy. Wiecie co, czas coś zmienic. Takich prób już były nie jedna, owszem, ale ja mam prawie 30 lat i życie mi ucieka. Kiedy w końcu zacznę życ??