Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
;p coś mi się chudnie;p


Chyba stres mi zżera tłuszczyk:P

Wczoraj pojechaliśmy z Maksem na obiad do jego rodziców. Już ich dobrze znam, bo M mnie odrazu raczył zapoznać z nimi, ale wczoraj było tak... komicznie:P szczególnie na początku:
tata M: No tak... Coś ostatnio rzadko wpadacie do nas
brat M: oj, lepiej nie wpadajcie, bo wózki teraz drogie (śmiech, tylko on się śmieje, M bardzo poważny, tata M nie zrozumiał, a ja udaję sympatyczną, więc sie uśmiechnęłam)
mama M: a co tam u ciebie słychać? (to do mnie, sprężam się, żeby udzielić wyczerpującej odpowiedzi, zamiast naturalnie odpowiedzieć "ok")
ja: wszystko wporządku, ostatnio mam trochę wolniej w szkole, ale jednocześnie powolutku piszę magisterke no i postanowiłam od przyszłego roku zacząć studiować drugi kierunek... No jeszcze zobaczę jak to będzie.
tata M: tak, szkoła, kariera, teraz u młodych na pierwszym miejscu (brzmiało to jak zarzut do mnie), nie ma czasu na rodzinę, dzieci...
Trochę się speszyłam, popatrzyłam na M, a oni to źle odebrali i się zaczęło:
brat M: oj, tato chyba się mylisz, bo oni znaleźli czas na dzieci;p przynajmniej na no... jakby to powiedzieć starania (śmiech)
Rodzice spojrzeli na nas z lekką konsternacją.
A my nie wyprowadzalismy ich z błędu ciekawi ich reakcji... To jest ja przynajmniej byłam ciekawa, M nie wiedział jak zacząć o ślubie.
Maks: No cóż, to nie do końca tak, to znaczy oczywiście, tak, ale... -zamotał się -Chyba z dziećmi jeszcze chwilkę poczekamy, chociaż, gdyby coś wypadło (!!!) to bym się nie obraził -popatrzył na mnie
-Ja też nie -dodałam pośpiesznie, nie chcąc mu zbytnio przerywać
-Póki co musimy wziąć ślub, ustatkować się...
Tata M: a na co ty czekasz? skończyłeś studia, masz pracę, czego chcieć więcej? A tak to jest z młodymi, że wolą wolne związki, łatwiej się rozejść w razie czego
Tu już wtrąciłam się ja:
-To nie tak. -urwałam, bo M zaczął mówić równocześnie:
-To też dlatego, żeby moja Magda mi nie uciekła, juz jej się oświadczyłem...
Ja promiennie: a ja się zgodziłam

Konsternacja, a po chwili euforia i pytania w stylu: kiedy ślub? dlaczego tak późno? gdzie zamieszkacie? Chcecie duże, czy małe wesele?

Ogólne wrażenia są takie:
1) Mama M chyba bardzo mnie lubi, mamy wspólny język, M mówi, że to dlatego, że nie ma swojej córki. Poza tym to kobieta bardzo konkretna, albo kogos lubi, albo jesteś jej wrogiem. Jest trochę taką artystką (jak moja mama, dlatego chyba tak bardzo ją lubię), jednoczesnie potrafi być kierownikiem swojego męża, bo wystarczy, że skarci go wzrokiem, a ten juz milczy
2) Tata M... nie wiem sama, chyba cały czas mnie bada... po pewneych perypetiach z dziewczyną drugiego syna, jest bardzo nieufny do młodych dziewczyn
3) Brat M jest nawiedzony, ma 30lat, jest sam, rozstał się z dziewczyną po 4latach chodzenia, i teraz uważa się za najczęśliwszego, wolnego człowieka na świecie, na każdym kroku chwali się, że jest singlem, jest o wiele mnie dojrzały jak na swój wiek niż M, i ma głupie pomysły, trochę się go boję;p

potem, atmosfera się rozluźniła, ale ja i tak czułam się jak w Big Brotherze, wciąż obserwowana przez familię lubego.

Dziś waga 62.kg
i to z pewnością od tych emocji:)

  • anutka3

    anutka3

    4 listopada 2008, 07:32

    o rany, to się lepiej czyta niż ogląda jakąś telenowelę... tylko pozazdrościć i szybciutko weselicho szykować. Żona mojego byłego faceta (wcale nie żałuję że byłego) urodziła 2 dzieci będąc na studiach dziennych, jedno w zimie, drugie w lecie (odstęp 4 lat). Ja bym tak nie umiała, ale jak widać da się :) ja myślę, że ten brat nie umie sobie z tym poradzić i dlatego tak reaguje. W rzeczywistości pewnie sam chciałby być na Waszym miejscu, ale za żadne skarby się do tego nie przyzna. Pozdrowienia dla Ciebie i Narzeczonego!

  • RedTea

    RedTea

    3 listopada 2008, 15:13

    fajnie bylo :P fajna rozmowa a jak sprawnie to na koncu powiedzieliscie :) zycze ci zeby Ci sie ulozylo z Maxem i zebys byla szczesliwa a waga na pewno z tych emocji zmalala :) :)