Żeby nie było, że taka jestem do końca mądra i poukładana: wczoraj (tj dziś w nocy, bo było po 1;00) obudziłam się, zerwałam z łóżka i dopadłam do okna. Patrzylam sie dość długo, widząc tylko drzwi od balkonu, bo tyle w pokoju mam w ramach okna.
Usiadłam na łóżku zastanawiając się, co bym zjadła. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę:
-maca
-nutella (kto do cholery kupił?)
-pomidor
-parówka pokrojona (1/3)
-keczup
-i na to jeszcze listek macy
Całość rozlatywała się jak tylko próbowałam to ugryźć, a ja się tylko irytowałam i układałam kanapkę od nowa.
Zrezygnowałam wkońcu i wróciłam do łóżka.
Usnęłam i śniła mi się matura ustna z biologii:
Sorka -Proszę powiedzieć coś na temat wojny w Baharino (nie zbyt dobrze rozumiałam).
Drugi członek komisji: Ma pani 30sekund
Ja: Wojna w Baharino? (powtórzyłam niewyraźnie), ale ja zdaję maturę z biologii, a nie z historii!
Sorka: czy to jest pani ostateczna odpowiedź?
Ja: To nie odpowiedź, poprosze pytanie z biologii.
Sorka: Prosze zaprotokołować odpowiedź: wojna w Baharino, ale ja zdaję maturę z biologii, a nie z historii.
Ja: nie! to nie jest odpowiedź!!!
I tak wkółko. Obudziłam się bardzo zmęczona snem. W kuchni spotkałam niezły burdel, głównie nakruszone było moją "kanapką" na całych 2metrach kwadratowych kuchni (tyle mamy wolnej przestrzeni, na reszcie stoją meble).
Dziś wyglądał dzień tak:
1) śn godz 7:30 musli z jogurtem
2) sprzątanie 9-11
3) zakupy 11;30-14
4) wafle ryżowe w czekoladzie zjedzonych na mieście sztuk 3 (dobre;p) godz ok 14
5) wizyta u M i przekonywanie go, że nie jestem głodna
6) obiad w domu 18: maca, nutella, parówka i jajko niby na miękko, ale na twardo, pomidora kawałek
7) praca nad magisterką
8) 22-... komp
I bardzo ambitnie działam.
Dziś mało nie zemdlałam w centrum handlowym. Mam bardzo uciażliwy okres w tym miesiącu i mam takie fale gorąca, a potem kręci mi sie w głowie i boję się, że zemdleje;/
Nie ćwiczyłam dziś nic, ale troche połaziłam po sklepach i pogimnastykowałam się w przymierzalni.
Od poniedziałku zaczynam nową dietę, jakąś drastyczną dla mnie, żebym tak schudłą te 15kg szybko. Najlepiej na zeszły tydzień;/
Ale ogólnie czuję się "zgrubnięta";/ I chyba zaraz pójdę spać, bo jeszcze zaraz coś zjem i co będzie;/
TezSzukamSzczescia
9 listopada 2008, 01:01Kanapka z Nutellą i parówką? :-) Ależ masz zachcianki :-)) Nie warto się przejmować, zdarza się ;-) Ale walcz z tym, bo z doświadczenia wiem, że to zły nawyk :-) Lepiej schudnąć wolno, ale stabilnie :-) Trzymam za Ciebie kciuki bardzo mocno ;-)) Będzie ok ;-)
UnforgettableCalories
8 listopada 2008, 23:20ajjj ... rozumiem cię tez najchętnije schudłabym od razu jakieś 20 kg ;/ a jak waga stoi w miejscu to sie irytuje i rzucam wszytko w cholerę , zaczynam jeść potem znów sie odchudzam i tak w kółko... życzę ci powodzenia :* ps. widzę studenta dziennikarstwa na umcsie ... tez będę próbować sie dostać ale najpierw matura ;/