Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żałuje, że w ogóle wstałam z łóżka.


Nie ma to jak zjebac cały tydzień pracy w jeden pieprzony weekend.

W piątek waga wskazywała 71,3. W piątek byłam z M w barze, okej nic nie jadłam ale jakieś tam drinki były, bo nie widziałam się dawno ze znajomymi (tak sobie tłumacz). W sobote za to byliśmy na domówce, gdzie się oczywiście nie tylko piło, ale i jadło...

Wczoraj odpoczywałam, jadłam mało, ale np zjadłam ze 4ciastka owsiane, żeby było smieszniej to w czekoladzie.

 

A dziś na wadze 72,8!!!

O ja pierdole...

 

Więc na co, do cholery był ten tydzień?

 

Co mi pozostało, to zaczac od nowa. I to chyba zacznę od kopenhaskiej, bo mi się śniło, że moja mama na niej bardzo schudła... Wracam do domu, a tam mama szczuplejsza ode mnie, w świetnej formie i w ogóle taka wesoła, pełna życia. Ja wpieprzam zieleninę, a ona elegancko kurczaka. Pytam, co to za dieta, a ona z ogromną satysfakcją: ostatni dzień kopenhaskiej...

 

Brawo.

 

Okej, na razie wracam do zdrowego odzywiania, które w zeszłym tygodniu poskutkowało. Szkoda tylko, że zjebałam wszystko w weekend;/

  • menevagoriel

    menevagoriel

    27 sierpnia 2009, 09:13

    bardzo Ci dziękuję ;* zobaczymy jak to się wszystko rozwiąże

  • fisska

    fisska

    24 sierpnia 2009, 08:40

    Będzie dobrze tylko nie poddawaj sie :)