Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień babci i dieta


A więc miałem zameldować jak poszło, ale dopiero teraz znalazłem chwilę na wpis.

Babcia zapraszając mnie na obiad, obiecała że będą tylko tatary i śledzik... taaa :D Były jeszcze jajka z groszkiem i ogórkiem w majonezie (uwielbiam), panierowane kotlety, żeberka... O deserze nawet nie wspomnę :D

Z tego co zjadłem: 2 kromki pieczywa razowego, 1- (słownie: jeden) tatar :), 2 śledziki i kapusta z kawałkiem (małym) gotowanego kurczaka, deseru nie tknąłem! Więc jestem z siebie dosyć zadowolony, mogłem nie zjeść tych 2 śledzików, ale jakoś tak wyszło.

Żeby nie było za łatwo, zaraz po obiedzie wizyta u drugiej babci.... na kawkę. Na szczęście ta babcia bardziej słucha co do niej mówię i oprócz ciasta miała też na stole suszoną żurawinę, mandarynki i suszone jabłka! Więc bajka. Nie musiałem się tłumaczyć czemu nie jem, tylko kilka kawałków mandarynki + żurawina i spokój :). Udało się. Nie czułem się głodny aż do kolacji, która zjadłem planowo i zgodnie z dietą.

Dzisiaj dzień wolny od treningu, zbieram siły na jutro, bo coś ostatnio mi to bieganie nie idzie tak jakbym chciał. Bo oczywiście nie wystarcza mi bieganie w zakresie tlenowym, ja chcę ciągle przyspieszać... Muszę się jakoś ogarnąć i wbić sobie do głowy, że bieganie z optymalnym pulsem daje lepsze efekty, szybsze bieganie z kolei - powoduje lepsze samopoczucie po... i bądź tu mądry/mądra :)

O ile dobrze policzyłem dzisiaj 18 dzień diety. Przesunę sobie ważenie na niedzielę, bo sobota to dzień treningowy, a podobno lepiej się ważyć w dni wolne.