Koszmarny dzień drugi, dlaczego? Bo wreszcie się zważyłam. Wymieniłam wczoraj baterie w wadze i działa.
Masakryczne 93 kg mi się pokazało... masakra... a mój mąż 106kg.
Załamka.
Rano śniadanko:
duża kawa z mlecziem light + cukier :(
bułeczka ciemna z sałatą, roladą drobiową i pomidorkiem
na drugie śniad. pewnie coś jogurtowego z musli
a na obiad wypróbowuje nowy przepis " Dietetyczny Raratuj" z kurczakiem..
muszę coś wymyślić na poprawę humoru, może spacerek, bo tak ładnie świeci słoneczko..
krowabojowa
3 stycznia 2012, 16:42do słodzenia używam miodu zamiast cukru. Też ma kalorie, ale przynajmniej coś dobrego dla organizmu też wpadnie. Pozdrawiam
Grazka19751
3 stycznia 2012, 12:59Najważniejsze, że spojrzałaś prawdzie w oczy ;-) Wiesz ile masz, wiesz ile chcesz mieć - wiesz ile trzeba stracić :-) Teraz zabieramy się do roboty! :-)
Merry
3 stycznia 2012, 12:41nie ma tragedii a od ilu zaczynałaś?
asiuniaedytaa
3 stycznia 2012, 12:16przetrzymaj te kilka najgorszych dni a pożniej zoladek sie przyzwyczai wzglednie wybieraj te produktyy ktorych objetosciowo jest duzo a maja malo kalorii tak zeby sie zapchac:) ja kiedys jak bylam glodna po porcji to dojadalam np swieza marchewka ktora ma kilkanascie kcal, lub swiezy ogorek albo seler naciowy:) jednym slowem kombinuj:)
piersiastamycha
3 stycznia 2012, 09:49Spacerki są super, a ile idzie kalorii na nich spalić:))Polecam Kochana!!!
marusia84
3 stycznia 2012, 09:45Pierwsze dni są trudne później będzie łatwiej, u mnie też świeci słoneczko.