Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Matka, żona i kochanka. Uporczywie walcze z kilogramami.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1421
Komentarzy: 26
Założony: 5 stycznia 2014
Ostatni wpis: 10 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrubeKopytka

kobieta, 34 lat, Chełm

169 cm, 65.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 2014 rok to zdrowy rok. Do lata: wow! Do stycznia: wielkie wow!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Oj boli, boli i to bardzo. Okresowa zachcianka na mcflurry zaspokojona. Warto bylo? 
NIE BYLO WARTO!
Ale czlowiek madry po fakcie. Nastepnym razem przy okresowych wariacjach prosze mnie porzadnie kopnac w tylek.

Co do rozmowy o prace. To byla jakas masakra. Hujnia z patatajnia. Dluga i bezsensowna. Raczej nic z tego nie bedzie, a nawet jesli ktos oddzwoni, to nie przyjme tej pracy. Kierownik ma nie po kolei w glowie. I swiecie przekonany jest, ze klienci lubia byc po wejsciu do sklepu obskakiwani z kazdej strony, zarzucani regulkami i zmuszani do wysluchiwania, jak to personel ma im do zaproponowania swietne produkty, w jeszcze swietniejszej cenie ... nienawidze sklepow, w ktorych nagabywana jestem przez personel i mialabym byc takim sprzedawca, ktory narzuca na dziendobry co klient ma kupic? Niedoczekanie!
Z lepszych wiadomosci, to to ze podczas powrotu z tej pelnej kpiny rozmowy dostalam telefon w sprawie innej pracy. Cos totalnie odmiennego, co dotychczas robilam. W sobote mam spotkanie. Nie jestem do tego w 100% przekonana i z lekka mi to smierdzi, ze na gwalt potrzebuja tam pracownika ... no ale coz, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. A kopytko lubi szampana z truskawkami i jagodami. Teoretycznie nic nie trace, bo obecne miejsce pracy i tak zamykaja, wiec czy mam jakies inne wyjscie?

Co do diety, to srednio na jeza, pomijajac tego nieszczesnego mcflurra z cholernego McDonaldsa, ale nigdy wiecej. Najbardziej przykre jest, to ze nawet nie byl smaczny ... 
Co do cwiczen to leze i kwicze. I moje swinskie kopytka tez leza i pokwikuja szydzac z mojego zaangazowania w treningi. Mozecie sie domyslac, ze jest zle. Przypuszczam, ze to przez @. Ale to slaba wymowka, musze przestac szukac wymowek, to mnie zgubi i pograzy. I po co mi to? Kolejne niepowodzenia nie wchodzi w gre. Dzis pogonie swoje malo atrakcyjne cialko na mate i bede je meczyc, meczyc dopoki nie obieca posluszenstwa. A co! Terror i zastraszanie. 

Mezowi na chwile wybilam pomysl kupna drogowej maszyny smierci. Ciekawe kiedy znowu wyskoczy z tym, co mnie przyprawia o bol glowy. Oby jak najdluzej byla cisza w tym temacie, bo przysiegam jak w ciagu miesiaca uslysze, ze on chce motor, to nie recze za siebie. Kocham go jak wariatka, ale jednak nie na tyle, zeby pozwolic mu sie zabic. I to jeszcze na czym ... jak chce zostac dawca organow, to niech oswiadczenie sobie napisze i nosi w portfelu. Tego mu wcale nie bronie.

Mam taki balagan w domu, ze az sie wracac tam nie chce. A posprzatac nie ma ani komu, ani kiedy. O 18 jak wracam z pracy, szykuje obiad na nastepny dzien, bawie sie z mloda, trzeba troche z mezem posiedziec. I robi sie 22. I kiedy tu ogarniac mieszkanie? Ostatnio odkurzalam o 5 rano hmm jeszcze sasiedzi sie nie skarzyli. A gdzie do tego wsadzic cwiczenia? Oj kiepska sprawa. Ale musze znalesc jakis sposob. Moze ktoras z Was ma jakies rozwiazanie godne polecenia?

8 stycznia 2014 , Komentarze (6)


Jestem sobie w pracy. Niestety pisze na telefonie, wiec moze byc bez ladu, skladu i byle jak. Zimno w tej mojej budce z pierdolnikami, niby kaloryfer cieply, a zaciaga mrozem strasznie. Od wrzesnia ubieglego roku szukalam pracy, co by lepiej zarabiac. No i wczoraj stalo sie. Zadzwonili do mnie w sprawie cv wyslanego w tamtym roku. Rozmowe mam jutro o 18. Wiec prosze o trzymanie kciukow. Prace musze zmienic koniecznie, gdyz moj pierdolnik zamykaja za 1,5 miesiaca. Potem czeka mnie swiat bezrobocia, teczowych jednorozcow i zielonych elfow ...

Wczorajszy dzien bez slodyczy byl na prawde bez slodyczy. Do poludnia bylo w porzadku. A potem jakby diabel we mnie wstapil. Za kostke czekolady zabilabym, a za mcflurry z McDonaldsa zabilabym nawet sama siebie ... ale ze pobory dopiero 10, a w portfelu 5 zl ... to przezylam ten dzien nikogo nie zabijajac i nie kosztujac pysznych lodow z czekolada. Pusty portfel to slaby powod do walki z wlasnymi slabosciami, ale lepszy taki niz zaden.

Odwiedzily mnie dzis zakwasy. Wlasnie goszcza sie w udach, a niektore siedza pod zebrami. Oj boli gdy sie smieje. A schodzenie po schodach w pozycji okroczonej beczki wcale nie jest latwe, czy przyjemne. No ale jak to ktos powiedzial. Poczatki zawsze sa trudne. Rano nie cwiczylam, bo zaspalam. Ledwo zdazylam zebrac mloda do przedszkola, pies na dworze byl cale 5 minut, do pracy jedzenia nie wzielam, dla meza tez nic nie przygotowalam ... wiec dzis dzien spoznionego kopytka. Dobrze ze szefostwo nie lubi przyjezdzac przed czasem. Z jezorem na brodzie do pracy dotarlam punkt 9. Ani minuty spoznienia. Slabe to biorac pod uwage fakt ze do 18 bede glodowac, jedyne co moge zrobic to po 18 w domu zjesc kolacje, bez obzerania sie za caly dzien.

Wasi mezowie tez wyprowadzaja was z rownowagi swoja upierdliwoscia? Jestem zagorzala przeciwniczka motorow, skuterkow i innych drogowych kosiarek. A moj maz od kiedy pamietam jeczy, ze on chce motor. Biorac pod uwage jego zamilowanie do szybkiej jazdy i nasze miejscowe drogi zabilby sie na tym motorku w ciagu kilku dni. Pozatym twierdzi, ze jezdzilby nim do pracy. No blagam bedzie gnal 4 km motorek, zeby do pracy sobie dojechac? Ma nozki zdrowe? Moze chodzic, a jak nie to autobusy jezdza, zreszta samochod w garazu. Przez kilka miesiecy byl spokoj, a dzis znowu to samo. Glupie pytanie: "co ty na to jak na lato bede mial motor?" Samo e jezdzilby nim do pracy. No blagam bedzie gnal 4 km motorek, zeby do pracy sobie dojechac? Ma nozki zdrowe? Moze chodzic, a jak nie to autobusy jezdza, zreszta samochod w garazu. Samo czytanie tego smsa doprowadza mnie do furii, ile razy mozna przerabiac to samo?  W kolko i w kolko ... toz dobrze zna moje zdanie na ten temat. Poki byl kawalerem mogl sobie kupic i jezdzic na czym chcial. Hulajnoga, motor, skuter, nawet konia. Ale teraz po slubie kilka lat, w domu 5 letnie dziecko, dorosly pracujacy facet ... jemu sie motor zamarzyl. To ja chce palac z basenem i ogrodem na dachu. Obok stajnia i 4 kuce, a i chce rozowego jednorozca. 

Kolejny raz musze wybic mojemu doroslemu dziecku zachciewajke z glowy. Zeby jeszcze odpowiedzialniejszy byl i zeby byly pieniadze na ten motor, to moze bym sie zastanowila ....

7 stycznia 2014 , Komentarze (10)

... gdy zwyczajnie nie możesz.

Zaledwie półtora, no może góra dwa miesiące przerwy w bardzo intensywnych ćwiczeniach. Dziś powrót z wielkim hukiem, litrem potu i taką zadyszką, jakbym w życiu na rowerze nie jeździła. Ale pierwsze koty za płoty. 

rowerek - 35 minut/330 kcl/27km
brzuszki - razy 80
przysiady - razy 50
nożyce - razy 10
zestaw Ewy na brzuch - 4 ćw razy 1
rozciąganie oczywiście
no i plank - 40 sekund

Gdy było już po wszystkim, poczułam, że mi mało. Oj mało. Ale czas zbierać się do pracy, małżowi przygotować śniadanie, wybrać małą do przedszkola, spacer z psem no i oczywiście przygotować sobie jakieś posiłki do pracy. A że w ciągu dnia ma być ich pięc i w dodatku zdrowo, to czas też niezbędny. Wieczorkiem pokręcę jeszcze na rowerku, poćwiczę z Mel B i mam nadzieje, że starczy mi sił na Skalpel z Ewką. 
Dodatkowo podejmuje wyzwanie:

Jako, że jestem przed @ utrudnienie dodatkowe. Bo w tych, jakże cudownych dla kobiety dniach potrafię spałaszować całą tabliczkę czekolady. Ale, że motywacje i silną wolę mam w kieszeni, a moim asem jest nadchodzące lato - uda się!

Pozdrawiam!

6 stycznia 2014 , Komentarze (2)

 

Na Vitalii jestem po raz pierwszy. Ale nie po raz pierwszy się odchudzam. Mam za sobą upadki, ale i wzloty. 2013 rok był dla mnie łaskawy i udało się schudnąć 10 kilogramów. Odczucia ogromne. Mieć 75, a nie mieć tych 15 dodatkowych kilo tłuszczu. Różnica ogromna. Teraz nowy rok, nowe postanowienia, nowe cele i zadania. W planach dużo ćwiczeń, zdrowe, regularne jedzonko i notowanie efektów.

 

O Vitalii słyszałam wiele. O wsparciu, o motywacji, o wspólnym realizowaniu celów, przyjaźni ... w grupie zawsze raźniej. Więc nie ukrywam, iż liczę na dopingujące kopniaki, w gorszych chwilach, i wsparcie podczas kryzysów. Jako, że trochę diet i kg w swoim krótkim życiu wypróbowałam i straciłam. Wiem, że łatwo nigdy nie jest. Ale jeśli sama tego nie zrobię, za mnie nikt też tego nie zrobi. A dupka od siedzenia nie spadnie, cellulit też raczej właściciela nie zmieni. A lato się zbliża, oj zbliża się ... Fajnie będzie pokazać się bez zażenowania w nieporozciąganych bluzkach i opiętych spodenkach. Bez wyrzutów sumienia, przez to co robiło się cały rok. Bez wstydu, że 365 dni przeleżałam narzekając, jaka to jestem tłuściutka i nieszczęśliwa.

 

Jako pracująca mama 5 latki, wiem, co znaczy nie mieć czasu, ochoty, siły, miejsca, czy pieniędzy na odchudzanie i ćwiczenia. Ale w tamtym roku byłam w stanie pogodzić to wszystko, więc w tym roku także mi się uda. Grunt to nastawienie. Ono jest połową sukcesu. Kolejne 25% to motywacja. Ostatnie 25% to dieta i ćwiczenia.

 

Głównie zamierzam skupić się na brzuchu, udach i pośladkach. Czyli, to co u każdej z Nas po ciąży i z wiekiem robi się mało atrakcyjne. Szczególnie podczas siedzącego trybu życia i lubowaniu się w tłustych i słodkich rzeczach. W tamtym roku sukces osiągnęłam między innymi dzięki ćwiczeniom Ewy Chodakowskiej. W tym roku zakupiłam książkę "Rok z Ewą Chodakowską", którą skrupulatnie przez 365 dni będę czytać, uzupełniać i stosować się do niej. Do tego zamierzam dorzucić stacjonarny rowerek, Mel B, Killer, Turbo, Skalpel. Myślę, że dołączę też parę wyzwań: na pośladki, płaski brzuch, uda ... Oczywiście nie wszystko na raz. Co miesiąc coś nowego, zależnie od efektów.

 

Dla mnie ten zdrowy rok zaczął się od 1 stycznia. Ograniczyłam słodkości, tłuste rzeczy ... bo po świętach wiadomo człowiek się rozregulował i zapomniał, co to znaczy jeść zdrowo. Ćwiczenia w swój codzienny plan wdrażam od jutra. Magiczny rok czas zacząć. A więc:

 

 

Każdej Vitalijce i Vitaliuszowi życzę dużo motywacji, zaangażowania i wiary w siebie. No i oczywiście szybko ubywających kilogramów. Powodzenia!