Jestem po treningu, po prysznicu, po śniadaniu i czekam na klienta.
Doszłam do wniosku, że te treningi są zajebiste, tylko mało czuję wewnętrzną stronę ud, a tam tworzy się firaneczka, wiecie o co chodzi. A że jestem gadżeciarą, to nie musiałam chodzić kupować, tylko wyciągnęłam z szafy motylek albo jak inni nazywają agrafkę, coś takiego:
http://szafiarenka.pl/71/3043741/motylek-agrafka-uda-7-cm-mniej.html
i siedząc przy kompie ściskam to sobie udami i po kilku minutach czuję te strategiczne miejsc, czyli motylek teraz przysiądzie na stałe obok lapka.
piekna.i.mloda
13 lutego 2013, 17:20ja tez kiedys to mialam, ale jakos efektow specjalnie nie bylo, moze tobie sie uda :)) pozdr.
efka55
12 lutego 2013, 14:17Wiosna na zdjęciu to jeden z moich liliowców. Bardzo je lubię choć każdy kieliszek żyje tylko jeden dzień.