Dziś miałam streczing i robiłam go na raty, bo ciągle ktoś mi przeszkadzał, jakby wszyscy się zwiedzieli kiedy mi głowę zawracać ;) Ale ważne, że skończyłam.
U mnie znowu pochmurno i niezbyt przyjemnie, a moje bieganie.... dla mnie jeszcze jest za zimno, miałam chęci się przełamać, ale mąż namówił mnie żebym jeszcze poczekała, bo bieganie ma mi sprawiać przyjemność, a on mnie zna i wie, że to byłoby poświęcenie się.
Co gorsza waga mi wciąż stoi, tzn skacze + - kilogram i jakoś nie chce zejść niżej.
Ale mimo, że przyjemnie byłoby zobaczyć niższą wagę to zaczęłam podchodzić do tego jak do wiosny, będzie to będzie.
Ważne, że w ciuchach co rusz widzę zmianę i przestałam nosić namioty.
Zaczynam nosić spódnice, wczoraj kupiłam pierwszy raz od kilku lat cienkie rajstopy i planuję je włożyć ;)
A w ogóle to czuję się jakaś ociężała, niby w czasie treningu jest ok, a potem to tak jakbym nie trenowała, nie czuję się rozruszana, tylko taka spowolniona, na wolnych obrotach.
Mam nadzieję, że to brak wiosny, a ona ma zaraz przyjść i wszystko przejdzie.
Znajomi mają podobnie...
Dziewczyny zaczynają się chwalić swoimi 100 dniami, bo tak jakoś sporo z nas zaczęło po nowym roku, ciekawe dlaczego? ;)
Mi mija 100 za trzy dni. I w sumie nie jest źle, zjechałam sporo z cm, wagowo też, kondycję poprawiłam niesamowicie, poznałam kilka fajnych dziewczyn bez których pewnie bym dawno odpuściła i w sumie to chce mi się po prostu się chce...oby tak dalej.
Koniec podsumowań, trzeba iść robić obiad, dziś spagetti z pełnego makaronu (do dostania w lidlu), mięso z szynki (mogło być drobiowe, ale to też chudziutkie) i przecier pomidorowy. Mniam, aż zrobiłam się głodna.
jestemaleznikam
11 kwietnia 2013, 23:55Chciałabym :)
jestemaleznikam
11 kwietnia 2013, 23:23Też tak ostatnio mam czuję się zmęczona i wszystko z rąk mi leci, może to te zmiany pogody i brak wiosny ? Trzymaj się i gratuluję tych 100 dni za trzy dni :)
AnielaKowalik
11 kwietnia 2013, 20:15To przez te skoki temperatury możesz być zmęczona. Poczekaj aż się ustabilizuje a poczujesz się z pewnością lepiej. Trzymaj się mocno :)))
holka
11 kwietnia 2013, 20:12Mąż ma rację z tym bieganiem...poza tym w taką pogodę gdy się "upocisz" to łatwo o chorobę.Nie przejmuj sie tak bardzo wagą po ilości ćwiczeń jaką wykonujesz twoje ciałko na pewno jest w świetnej formie,jędrniejsze i silniejsze...ja też czuję się ciężkim balooonem...nie wiem czemu...może brakuje nam słońca po prostu...Chcę takie spagetti :)
piekna.i.mloda
11 kwietnia 2013, 19:44ja tez nie chodze na kije, bo wiatrzysko straszne, wole w domu na rowerze pojezdzic przed TV, odnosnie moich nog - w innej formie nie nadaja sie do publikacji - NA RAZIE :))))
MllaGrubaskaa
11 kwietnia 2013, 17:21Pyszny obiadek ;) Co do rozpoczęcia biegania popieram Twojego męża , poczekaj aż się wiosna rozbuja ;))
Konwalja
11 kwietnia 2013, 15:31:) uczę się od Ciebie spokoju w podejściu do wahań wagi :)