Dziś wstałam raniutko, dla mnie stanowczo zbyt wcześnie żeby zrobić trening i zrobiłam fittest w insanity, który idzie dużo lepiej, ale dołożyłam prawie cały chest&bach z p90x, bez rozgrzewki cardio, tylko na ręce i szybciej skończyłam, bo już było mało czasu, ale za pompkami niekoniecznie tęskniłam, chociaż robiłam je bez nienawiści, ale drążka w atlasie to mi brakowało. Jutro też dołożę coś z siłówki Toniego, no i muszę się przyjrzeć kalendarzowi hybrydowemu. I wcale się nie czułam, że zrobiłam podwójny trening.
Więc znowu BRING IT!!!
Ale po co ja się męczę wstaję wcześniej, pilnuję diety, jak po powrocie z zakupów rozpieczętowuję "swojską" szynkę i zjadam jej prawie ćwierć kilo na raz...
Jestem okropna, nie mam sama dla siebie usprawiedliwienia i proszę mi tego nie komentować, bo mi normalnie wstyd....
Na obiad będzie sama cukinia z cebulką, mężuś dostanie podwójną porcję kurczaka i nawet się nie dowie dlaczego, bo przecież to obciach, tu walczę a za chwilę coś takiego.......
I muszę się podzielić z wami radością, za oknem słońce!!!!!!!!!
Aż strach patrzeć w tv co ludzie przeżywają tam gdzie mają podtopienia, mi całe szczęście nie grozi.
wiossna
6 czerwca 2013, 07:57Oj tam, nie przesadzaj. To jeszcze nie koniec świata. Fajne te ćwiczenia p90x? Warto?
Mileczna
6 czerwca 2013, 07:51z tym deszczem to jest mega przesada...potrójnie doceniam ,że juz jestem po urlopie i ze tam było słonko..wiesz lepiej niz ja ,że grzeszki zdarzaja się kazdemu i musza sie zdarzać - potem po prostu trzeba spinać pupę i tyle :)))
jestemaleznikam
4 czerwca 2013, 23:34Upierdliwość jakoś zniosę :P A co do szynki to mam nadzieję że smaczna była :D
NaDukanie
4 czerwca 2013, 17:58U mnie też piękne słońce i mam dzisiaj ''dzień bez liczenia kalorii'' więc Twoja szynka to nic porównaniu do mojej paczki ciastek :) i pół bagietki...
Konwalja
4 czerwca 2013, 16:51lepszy tłuszcz z szynki niż biały cukier, który rozwala wszystko. Tłuszcz i tak spłonie w żarze Twojego treningu :) Grunt to nie głodować i nie mieć "ukrytych pragnień", bo potem się nawarstwią i wtedy dopiero jest uczta bez ograniczeń ;)
MllaGrubaskaa
4 czerwca 2013, 16:18No wiesz , za kare to słoneczko powinno od Ciebie uciec! Ja grzeczna , a za oknem mi burza szaleje!! I gdzie tu sprawiedliwość!! :))
AnielaKowalik
4 czerwca 2013, 16:14U Ciebie to słońce co uciekło ode mnie. Piękne ćwiczenia, potrzebowałaś tej szynki, żeby mieć co spalać :) :*
holka
4 czerwca 2013, 16:11Hmmm....gdyby się tak dało jeść malutko i chudziutko to pewnie wielu z nas tutaj by nie było...skądś ta waga się bierze niestety :( ... Ty pięknie intensywnie ćwiczysz...ja ćwiczę średnio a jem dużo za dużo...chociaż mnie się wydaje,że wcale nie jest tego tak wiele...ale praca siedząca...powoli zwalniający metabolizm...i tak to :( Ale grunt,że słońce zaświeciło!Nie ma co się wstydzić...tylko dalej do przodu z tym chudnięciem! P.s.Widzisz co ja wyprawiam...ze wstydu to powinnam się spalić!