Dziś nie powiem co jadłam, bo nie mam ani zdjęć ani nie pamiętam każdego
posiłku, wiem tylko, że niewiele grzeszyłam. Jadłam mniej więcej
podobnie, np teraz na kolację zjadłam serek wiejski z makrelą i cebulą z
kromką chleba IG.
Rano trening był, ale siłowy, pierwszy raz w
życiu. Przymierzałam się do niego prawie miesiąc. Czytając sporo,
oglądając filmiki instruktażowe, zbierając plany treningowe (dziękuję
Kasiu), zbierając do końca sprzęt. Miałam zacząć wcześniej, mąż miał ze
mną ćwiczyć, ale się go nie doczekałam :( i zaczęłam sama....
I po
czułam się super, ręce się trzęsły do tej pory czuję fajne i nowe dla
mnie zmęczenie, bo dziś był trening na ręce, biceps, triceps, motyle i
brzuch.
Zaczęłam od rozgrzewki na orbiterku
to
mój... najtańszy jaki był na allegro, na taśmę nie magnetyczny, ale
daje czadu, mam go trzy lata, ale jest eksploatowany umiarkowanie.
A potem przeszłam do żelastwa
nie
wiem czemu w tym pokoju zdjęcie nie chciało mi się wyostrzyć. Ale widać
sztangę z talerzami każdy po 5kg+gryf, hantle, dziś ważyły po 5kg, za
ławeczkę prostą robił mały stolik, a za skośną piłka. Może kiedyś
zainwestujemy w ławeczkę.
No i pas neoprenowy wreszcie znalazł swoje przeznaczenie żeby chronić panele od sztangi.
No
i w tym pokoju stoi jeszcze taki kawał złomu, który o mały włos miał
być wystawiony na allegro.. całe szczęście nikomu się nie chciało robić
zdjęć...
i teraz mam na czym robić ćwiczenia "na maszynie" z całego
planu treningowego obejmującego trzy różne treningi nie mam tylko jak
zastąpić ginekologa, ale zanim dojdę do tego treningu pomyślę jak
rozwiązać problem. Może któraś z was ma pomysł.
To kółko na podłodze to twister na którym kręciłam dziś tyłkiem.
Najważniejsze
jest to, że nie muszę chodzić na siłownię... dobrze mieć synów... co
mieli kiedyś zachciankę, bo sama sobie na pewno bym sobie tego nie
kupiła.
Która wpada do mnie na wspólny trening?
A dziś na
zumbie instruktorka coraz bardziej daje nam w kość "dosyć kręcenia
tyłkiem to już nie jest zumba tylko body shape".. wychodziłyśmy prawie
na czworaka i było nam dobrze.
Ps. Jutro jadę z mamą wszczepić rozrusznik serca, trzymać kciuki!!!
Znowu będę na bakier z dietą... ALe to jest jutro akurat mało ważne.
wiossna
7 lutego 2014, 09:10Tak kochana, wykwalifikowana i to bardzo :)
Babcia.Weatherwax
7 lutego 2014, 09:01Masaże załatwia mi niemiecka machina, pewnie, że to zdrowsze, ale ja już jestem tak blada, że aż niebieska, więc raz czy dwa nie zaszkodzą:)
wiossna
6 lutego 2014, 21:11Zazdroszczę, ja uwielbiam siłowy trening. Na siłowni jak jestem to 30 min bieżnia a potem 1 h siłowe :)
karioka97
6 lutego 2014, 10:10tak insulinooporność :):) robiłam badania, lekarz ogólny w nie potrafił tego odczytać prawidłowo. Muszę jeszcze trochę więcej poczytać na temat krzywej cukrowej, Dietetyczka powiedziała, że prawidłowo powinno byc po godzinie i po dwóch
NaDukanie
5 lutego 2014, 10:17Mamie życzę zdrowia i napewno sie uda. A moj podziw dla ciebie zwiększa sie z każdym dniem. Dzisiaj lub jutro powinna dojść niespodzianka :)
Mileczna
5 lutego 2014, 07:40no tak jak piszesz Ty już masz w pełni wyposażoną siłonię! wielkie gratulację...no i troszeczke zazdraszczam :) na przestrogę powiem ,że korzystaj z tego na potegę - ja teraz bardzo tęsknię za swoim atlasem ,a miałam go tyle lat pod nosem :(( co do dnia "odpuszczenia" zdecydowanie pielegnuję to uczucie i teraz mowy nie ma o wymówce pt. "nie chce mi się"i to przez bardzo dlugi czas! trzymam kciuki za mamę!
anabel87
5 lutego 2014, 07:37treningi umiarkowanie, ale jakoś idą, pomału... a ty widzę że niezły sprzęt masz w domu :P
Kasia2701
5 lutego 2014, 06:44Zazdroszczę kochana siłowni w domu zawsze możesz poćwiczyć kiedy masz czas, powodzenie z mamą trzymam kciuki niech wszystko się uda!!!! POZDRAWIAM
MllaGrubaskaa
5 lutego 2014, 06:07Ja chętnie wpadła bym z Tobą poćwiczyć :)) Trzymam kciuki za mamę, na pewno wszystko będzie dobrze ;))
holka
4 lutego 2014, 22:11Przede wszystkim powodzenia jutro na zabiegu! Trzymam kciuki za Mamę i za Ciebie! Wymiatasz w tej domowej siłowni....to dopiero musi się "chcieć- chcieć" żeby w domu się mobilizować...ale efekty jak widać są warte :) Mąż i syn widzą różnicę :) A Ty ją widzisz?! W czym najbardziej?
sylaslon
4 lutego 2014, 21:37Nooo brawo...teraz to bedze Cie gonic kochana z kg ;) a,ze z wawki,to moze i spotkanko bedzie ? Trzymam mocno kciuki za mame :) Bedzie dobrze
Babcia.Weatherwax
4 lutego 2014, 21:10Kciuki będą trzymane, powodzenia.
grubelek1978
4 lutego 2014, 21:10mam taką przykrą świadomiość, że jak dupsko ( a stanowi ono znaczną część mej masy własnej) posadzę na krzesełku to już się nie podniese... moja dupa jest stworzona do 3 rzeczy: siedzenia, głaskania i klepania... i wszystkie trzy uważa za znacznie atrakcyjniejsze w stosunku do jakiejkolwiek aktywności sportowej :) hahaaa dzieki spróbuję z krzesełkiem :)
grubelek1978
4 lutego 2014, 21:03ja wpadam, na siłownię nie idę bo tam wszyscy chcą być fit a nie kąpi się nikt... cóż mi ludzie w większych skupiskachsportowych śmierdzą .... taki mam hopel na tym punkcie i niechętkę
cogitata
4 lutego 2014, 20:41ale ambitnie... jak się wybiorę kiedyś do warszawy to Cię odwiedzę z chęcią oczywiście w kreacji sportowej:)