wczorajszy dzionek był baaardzo zaskakujący hehe
dietkę grzecznie trzymałam ale niestety nie poćwiczyłam....
po 30min pracy mamuska zadzwoniła że ma wypis ze szpitala.... pojechałam po nia szybciutko... kozaczyła że czuje się dobrze i nawet mogłaby pociągiem do domu wracać a ledwo co do windy doszła..... prawie by mi 3 razy zemdlała w drodze do domu... boziu co za stresik.....
po odstawieniu mamuśki i podstawienia jej wszystkiego pod nos by nie łaziła za duzo wróciłam do domku.... z nastawieniem ze idę na siłownię.... po czym mój szanowny małżonek zadzwonił że własnie rozkraczyło mu się auto na środku drogi i musze po niego jechac.... wrrrr
zawsze coś się dzieje gdy nie kasy!!! tak wiec popedziłam co sił do warsztatu gdzie już został scholowany dobrze że autko zrobili nam tego samego ale zabolało po kieszeni....no i tym sposobem zamiast ćwiczyć to ja jeździłam jako pomoc drogowa hehehe
7.00 jajecznica z serem camembert
10.30 sałatka z pekinki
14.00 chińszczyzna
16.30 serek grani
20.30 znów jajecznica tym razem z parówką- m robił!!
stwierdzając iż mam wolny wieczór postanowiłam zrobic gołabki na kolejnych parę dni bo chińszczyzna się skończyła.... zakupiłam potrzebne produkty i do dzieła.... tak sie wczułam w mielenie mięcha że zamiast spażyć kapustę to ją rozgotowałam.... i tym genialnym akcentem wpadłam na pomysł zrobienia zupy gołąbkowej hihi.... i powiem że wyszła całkiem smakowita breja.......
niestety mój atak na wc się nie powiódł... dziś walczę dalej... a brzusio tak boli ze nie wiem jak ja na zumbie dzisiaj dam rade!!
czeresniaaa99
19 stycznia 2012, 10:00widzę że tworzysz w kuchni, przecież gotowanie to też sztuka:)
coraz.bardziej.piekna
19 stycznia 2012, 09:55Bardzo sie ciesze ze z mama lepiej :* no i dobrze ze po nią pojechałaś :)) pech z tym autem - wszystko aby nie ćwiczyć hehe :)) smaczne menu :D musze troszkę pościągac obiadów :))