Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tydzień 1


Zastanawiałam się, czy odliczać dni, tygodnie, od kiedy zaczęłam się odchudzać i stwierdziłam, że nie, nie będę odliczać. Napiszę tylko, że znowu i ostatecznie zaczynam zmianę (nie walkę, bo to oczywiste). Zaczynam zmieniać siebie na lepszy, sprawniejszy model. Mój cel to lato 2017 - początek nowej, zgrabnej, jędrnej, sprawniejszej, zwinniejszej MNIE. Chcę, aby to mnie pytano "jak ty to zrobiłaś?". Dosyć mam tego uczucia "kurcze, dlaczego one są takie szczupłe i seksowne, a ja nie". Przecież ja też mogę taka być. Chyba dorosłam, dojrzałam. Szkoda, że tak późno i tyle czasu mi to zajęło ale lepiej późno niż wcale. 

Długo się do tego przygotowywałam przestawiając mimochodem swoje myślenie. Zaczęłam już w marcu. Oglądałam na kanale TvnMeteo activ metamorfozy ludzi, którzy tak jak ja mieli dosyć swojego tłuszczu i słabej kondycji, a raczej jej braku. Jeden facet do mnie bardzo przemówił. "Byłem grubasem, totalnym grubasem" oraz, co mi uświadomiło mój powód otyłości "LUDZIE GRUBI SĄ LENIWI!". Lenistwo i niechcemisizm to moje drugie imię. 

Kiedyś ćwiczyłam, dwa razy w tygodniu chodziłam na aerobik, ćwiczyłam z Cindy Crawford w domu, nawet miesiączka mi nie przeszkadzała. Pamiętam to uczucie po skończeniu ćwiczeń, gdy góry mogłam przenosić, czułam się zgrabna i seksowna. Znów chcę to poczuć.....

Mam czwórkę wspaniałych synków i również dla nich chcę być szczuplejsza, sprawniejsza. Wiadomo o co chodzi. 

O kupowaniu ubrań to już nawet nie wspomnę. Chcę w końcu poczuć jak to jest kupić to co mi się podoba, a nie to w co się zmieszczę.

Tak więc, ćwiczę z Ewą Chodakowską, Natalią Gacką i innymi z YouTube. Wybieram co mi pasuje i co jestem w stanie zrobić. Nie forsuję się ale też wymagam od siebie. Bardzo mi się podoba sposób motywacji Ewy "Dasz radę, wierzę w ciebie, jeszcze jeden raz, (i magiczne) SPRÓBUJ!". No to próbuję ;-) I prawie 2 kilo mniej w 2 tygodnie, bo od tylu ćwiczę.

W moim przypadku tylko ruch, dieta owszem ale raczej zmiana nawyków niż jakaś dieta 1000 kcal czy inne. Staram się jeść więcej ciemnego pieczywa, chude wędliny, więcej surówek, jakieś nasionka, zdrowy olej, woda w większych ilościach. Jakoś tak samo przyszło, że nie ciągnie mnie do słodyczy czy chipsów. Choć przy dzieciach ciężko tak całkiem wyeliminować to z domu. 

Tak więc, zważyłam się, zmierzyłam i działam. I jeszcze jedno. Mam motywację i wsparcie w przyjaciółce, która dołączyła do mnie z ćwiczeniami i choć jest daleko ode mnie, to przez internet się umawiamy, co ćwiczymy. I zdajemy sobie relacje jak nam poszło, które ćwiczenia są fajne, które trudne a które do bani. To działa bardzo prosto - ona zrobiła, to ja też muszę, ona będzie szczupła a ja dalej gruba i galaretowata? o nie! I biorę się do roboty ;-)

Dzisiaj przysiady 20x3 i jakieś brzuszki,  może Secret z Ewą albo z Natalią ;-)

  • MegFree

    MegFree

    13 czerwca 2016, 10:00

    Zazdroszczę tobie wsparcie... ja go nie mam w najbliższej osobie, którą jest mąż

    • hanisiar

      hanisiar

      13 czerwca 2016, 10:41

      Mój mąż o niczym jeszcze nie wie, bo go chwilowo nie ma. Ale pewnie będzie mnie wspierał i może sam się dołączy. Może spróbuj namówić jakąś koleżankę lub rodzeństwo, jeśli masz. Możesz też dołączyć tutaj na vitalii do któregoś wyzwania. Pozdrawiam i powodzenia ;-)