Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Początek...

Przyjechała koleżanka z ciastem. Było pyszne. Tak, zjadłam kilka kawałków, choć obiecałam sobie trzymać dietę. Wieczorem wypiłam szklanę soku i zrobiło mi się niedobrze. Kara za grzechy, czy po prostu mój organizm już tak nie chce? Wracam do diety, 5 posiłków, wody itd. Niby się pilnuję, ale to nie to ...bo trochę odpuszczam, a to nie ma sensu, bo oszukuję samą siebie. Koniec z tym. Znów początek. Muszę zgubić 5 kg. Wiem,że się da. Tylko ten stres. Chyba to mój największy problem. Odkładam wszystko na potem. Na przykład teraz mam bardzo ważną sprawę do załatwienia i nie zabieram się za nią tylko piszę w pamiętniku. Czy to normalne? Mam jeszcze trochę czasu, ale za chwilę będzie za późno i będę się bardzo denerwować. Nie lubię robić czegoś pod presją czasu, ale sama do tego doprowadzam. Co to za mechanizmy mną rządzą?Czas na "nowy początek"....
  • Jabluszkowa

    Jabluszkowa

    24 lutego 2013, 17:04

    Ja też tak mam, że wiele rzeczy odkładam na potem, chociaż mogłabym zrobić je od razu. Staram się to zmienić, ale nie jest łatwo. Powodzenia!

  • Invictadomina

    Invictadomina

    23 lutego 2013, 10:11

    Też często tak robię. Jutro, później, potem... Ale od niedawna powtarzam sobie, że albo teraz albo nigdy ! Że nie ma potem, że nie ma jutro ! Zapieram się i walczę... Nie odpuszczaj, trzymam kciuki !