Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czuję,że wróciłam...

na właściwe tory. Nowa dieta wprawia mnie w osłupienie. Dużo gotujemy. Codziennie są dwa dania. To trochę mnie męczy, ale ma też swoje zalety. Właściwie nie podjadamy, bo jesteśmy naprawdę najedzeni. Piszę w liczbie mnogiej, bo cała rodzina korzysta z tej diety. Nie dało się inaczej. Dzieci bardzo lubią tradycyjne jedzonko, więc są zadowolone, nie zauważają zbytnich zmian. M. nie wychodzi z podziwu: no taki jadłospis mu odpowiada! Codziennie dwa dania, dużo, bardzo dużo warzyw, jajka...już pisałam. Mam kłopot z komponowaniem tych warzyw, już brakuje mi pomysłów i... warzyw. Najprostsze śniadanie: mieszanka warzyw podduszona na masełku ok.7 min do tego jajko i kromeczka żytniego chleba, herbata bez cukru, szklanka wody. Później drugie śniadanie - też syte np. kromeczka chleba, twaróg, kompozycja wielowarzywna, herbata. Zupa o 13. Drugie danie o 16. Do tego jeszcze kolacja. Nie jem nic słodkiego. Przemyciłam jedynie mleko do kawy. Dietetyczka powiedziała,że lepiej już taka prawdziwa śmietanka. Wszystko mam podane w gramach- muszę kupić wagę kuchenną- bez tego się nie obejdzie. Na razie radzę sobie inaczej, ale wiem,że nie jem dokładnie tyle, ile trzeba. Jutro jadę po wagę, bo choroby już przechodzą. Jedyny, ale dość duży problem to to,że ja nie lubię mięsa. Brzuszek spada, boczki też, wracam, do wagi osiągniętej na Vitalii bez wielkich wyrzeczeń i głodówek. Nie ćwiczę, nie chodzę na spacery z powodu choroby. Mam zamiar to nadrobić. Będę aktualizować wagę w każdy piątek / jak na Vitalii. Czuję,że chudnę. Znowu mam poczucie,że ładnieję...
  • Jabluszkowa

    Jabluszkowa

    11 marca 2013, 19:12

    Super, że tak świetnie Ci idzie :) Zdrowa dieta to podstawa! A jak pogoda się poprawi to automatycznie dojdzie też więcej ruchu, np. spacerki. Już się nie mogę doczekać lepszej pogody.