Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chętna do działań, czasami zapominam, że chce, wtedy najwięcej broję. Zawsze mi się chce. Pójść gdzieś, zrobić coś, pojechać. Nie jestem kanapowcem. To już 3 raz kiedy próbuje zawalczyć o samą siebie. Kocham OSTR'a :D

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 675
Komentarzy: 8
Założony: 2 marca 2017
Ostatni wpis: 10 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
HelenaZielinskaa

kobieta, 34 lat, Gdańsk

169 cm, 98.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2017 , Komentarze (1)

Za mną pierwszy tydzień diety, ale również pierwszy tydzień sumiennego trzymania się planu treningowego. 

Muszę przyznać, że jestem z siebie zadowolona- co prawda diety nie udało mi się utrzymać absolutnie w 100%, zdarzyło mi się ją nagiąć, ale co najważniejsze tylko TROSZKĘ :) 

Do boju ! :)

6 marca 2017 , Komentarze (2)

Od stycznia miałam plan, że zmienię swoje nawyki żywieniowe, będę chodzić na siłownie Konsekwentnie realizowałam swój plan. 4 razy w tygodniu. Trampoliny, Power Pump i tak na zmianę. Z tyłu głowy miałam jednak, że muszę zmienić swój jadłospis- mniej piwa, więcej warzyw i owoców. I tak dwa miesiące. Nic się nie zmieniło. Siłownia jest, brak zdrowego odżywania. Na moje szczęście doszedł w końcu do mnie głos, ten który ciągle był z tyłu, że trzeba coś zmienić, póki moja motywacja jest dosyć spora. Brak widocznych efektów za chwilę może mnie powalić i po prostu mogę się poddać. No to już. Kupiłam dietę. 4 dzień. Nie obyło się w weekend bez grzechów. Mam wrażenie, że u mnie w ogóle nie istnieje coś takiego jak "silna wola" albo po prostu ja mam słabą silną wolę(slina) Ale nie poddaje się. Mam ślub siostry we wrześniu ! Poza tym chce być ładna i zdrowa. 

Poszłam dzisiaj pobiegać. ahhhh.... te endorfinyyy(zakochany)(zakochany)(zakochany)(zakochany)

3 marca 2017 , Komentarze (1)

Kolejny dzień wyzwania o lepszą siebie. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby napisać "walki" albo "zmagań". Ale nie czuje się, żebym "walczyła". Ja po prostu zmieniam myślenie. To dopiero drugi dzień starań, sam początek. 

Kiedyś ulubioną dyscypliną sportową było bieganie. Mam 15 medali z biegów ulicznych. Zmierzone 3476 km przebiegniętych plus tych niezmierzonych też mam sporo. Bieganie to forma medytacji. Jak już idę biegać, to biegnę i czuje się fantastycznie, no właśnie... jak już biegnę.. Bo od kilku lat po prostu mi się nie chce. Śledzę blogi wielu biegaczek, które po ciążach wracają do jeszcze lepszych kondycji, które po kontuzji wznawiają treningi. A ja ani nie byłam w ciąży, ani nie miałam kontuzji, po prostu przestałam biegać. Teraz wychodzę dwa razy w miesiącu albo wcale. Brak motywacji? Czy grubaskom po prostu jest trudniej? 

Chodzę 3/ 4 razy w tygodniu na siłownie. Na trampoliny. Od 2 miesięcy regularnie melduje się w stroju sportowym na sali fitenssu, po godzinie jestem tak zmęczona, jakbym przebiegła sto tysięcy wiosek. I co? i TOTALNIE NIC. Waga stoi. Nic się nie zmieniło. 2 miesiące psu w dupę. Po co mam tracić energię na trampolinach skoro nic nie dają?? No dobra.. myślę sobie, nie będę się poddawać, tak mi radzi dziewczyna, która prowadzi bloga "Run the world". No dobra, to się nie poddaje. Po raz drugi wykupiłam dietę. Tym razem zamierzam zsynchronizować ją z ćwiczeniami siłowymi. 

Najbardziej chyba boję się dnia, w którym przyjdzie mi do głowy hasło "nie chce mi się", albo "jeden dzień czitu". Nie mogę mieć jednego dnia czitu, bo u mnie na jednym się nie kończy. 

2 marca 2017 , Komentarze (4)

Dzisiaj rozpoczęłam swoją dietę. Zgrzeszyłam oczywiście już na samym początku- zjadłam kilka "żelek" i dwa ciastka holenderskie w czekoladzie :(  no nic, mam nadzieję, że jutro już ręcę nie będą mnie swędziały.