Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: czekam na deszcz
5 lipca 2010
Tak się napracowałam w ogródku, że nie czuję palców. To syzyfowa praca! Tu wyrwiesz i już myślisz, że masz labę, ale tylko odwrócisz głowę, chwasty już wyrastają... Może spadnie deszczyk? Cały dzień niebo zasnute chmurami... Musi się skroplić...
masz rację, Helenko, od pewnego czasu cenię sobie wszelkie radości w dwójnasób, tyle bym chciała jeszcze przeżyć, a możliwości coraz mniejsze, więc muszą wystarczyć te codzienne, drobne i od czasu do czasu większe, jak przygoda z vitalia.
uleczka44
5 lipca 2010, 21:44masz rację, Helenko, od pewnego czasu cenię sobie wszelkie radości w dwójnasób, tyle bym chciała jeszcze przeżyć, a możliwości coraz mniejsze, więc muszą wystarczyć te codzienne, drobne i od czasu do czasu większe, jak przygoda z vitalia.