Ku zdziwieniu bliskich i sobie, wstałam bardzo wcześnie i już ok.7.30 poszłam na mszę, a później na wybory. Ranek był jeszcze rześki i warto było wstać, aby pooddychać pełną piersią.. I w tej chwili mam strasznie dużo czasu. Mąż urzęduje w marketach, jakby nie było dnia powszedniego, a ja leniuchuję. Jest pięknie i choć zbliża się południe jeszcze nie odczuwa się gorąca. Termometr wskazuje 27stopni. Wczoraj było 34! Dziś czytam książkę St. Jastrzębskiego-biograficzne wspomnienia nastolatka walczącego w woj. stanisławowskim z banderowcami. Jakże bliskie mi są losy Staśka, znam je z opowiadań rodziny, która dzięki sąsiadom Ukraińcom uszła przed siepaczami. Niestety 10 osób zamęczono, w tym 4 dzieci. Czy kiedyś będzie można postawić im pomnik i zapalić świeczkę na grobie? Możliwe, ale nie za mojego życia. Z tymi bolesnymi prawdami musimy się rozliczyć z narodem ukraińskim, ale oni nie bardzo rozumieją skalę naszych cierpień...bo tkwią w swoich...
Krynia1952
5 lipca 2010, 19:39Helenko-ja nigdy nie wracam do przeszłości żyję dzisiaj i cieszę się każdym następnym przeżytym dniem.Młodzi nie pamiętają i trudno im się dziwić skoro lekcje historii są inne niż u nas.Miałam ten sam problem z Niemcami mieszkam blisko granicy i wyciszyłam się już mnie to nie boli.
baja1953
5 lipca 2010, 19:35Jestem na Vitalii od ponad roku, a odchudzam się od 2 lat: zaczynałam z wagą 89,5 kg...Naprawdę miałam z czego się odchudzać!! Teraz ważę około 63 kg i moje aktualne odchudzanie, to raczej "trzymanie wagi"... Chodzi mi o stabilizację tego, co osiągnęłam... To nie jest tak, że schudniesz i masz to na cale życie...O wagę trzeba wciąż walczyć... Pozdrawiam i ja;)
uleczka44
4 lipca 2010, 13:42myślę, że przyjaźnie między sąsiadującymi narodami są najtrudniejsze. Pokutują zadawnione lata podbojów i dominacji. Nie wiem, czy kiedykolwiek można to zmienić.