Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
i nastał dzień drugi


No drugi dzień mam za sobą, gdyby nie ból głowy to byłby nawet fajny :) Zeżarłam dzisiaj 1015kcal, wypiłam 2litry wody. Dziś w nocy myślałam, że mi pęcherz pęknie, szłam do łazienki na zamkniętych oczach bo o 4nad ranem nie chciały sie za pierona otworzyc i....walnęłam w ścianę :/ Dzięki bogu mam grzywke, która zasłania mi mojego pięknego guza, który nota bene już jest siny :/ 

Dzisiaj doszedł mój steper-twister-masażer do stóp :D urządzonko przyjemne, z ekranem LCD, na którym wyświetlane są zrobione obroty oraz spalone kalorie i jeszcze coś tam - nie wiem co, bo niestety instrukcja była po chińsku...serio! A poza tym cena była świetna, bo z przesyłką było to jedyne 42zł! Teraz czekam na wagę kuchenną i muszę zakupić blender i będę szalała! :D

Jutro jadę do rodzinnego domku więc przez weekend niestety mnie tu nie będzie - nie zabieram ze sobą laptopa, tak żeby odpocząć. No i się zważę w niedziele na czułej wadze elektronicznej. Błagam o chociażby jeden kilogramik mniej, taki malutki tylko po 6dniach diety. 

Dziś pofolgowałam sobie z obiadkiem ale nie mogłam się oprzeć. Zjadłam serek wiejski z rzodkiewką i szczypiorkiem. Byłoby ok ale położyłam tą mieszankę na bułkę ziarnistą mającą 188kcal - no ale w sumie danie miało 382kcal więc nie tak dużo prawda? <prosi_o_wsparcie>

No to dziewczynki, już teraz życzę wam udanego weekendu, odezwę się w niedziele i mam nadzieję, że się pochwalę małym ale zawsze jakimś sukcesem! :D

Serdeczności, Hesia