No cóż..ostatnio przegrałam, ale następny dzień był dniem zupkowo - warzywnym i jakoś waga się wyrównała. Baaa..suma sumarum kilogram w dół. Dzisiaj postanowiłam od rana być na warzywach. Ale strasznie mnie nosi w stronę jedzenia. Postanowiłam zatem wyżyć się w tym pamiętniku. Może odwrócenie uwagi pomoże w pohamowaniu apetytu a właściwie głodu emocjonalnego, bo niedawno zjadłam talerz zupy krem.
Michalina611
11 kwietnia 2019, 20:15Pomału i będą same sukcesy ;) Gdyby tylko nie te zachcianki ;) Pozdrawiam
hiacynta123
12 kwietnia 2019, 08:55No cóż..raz w górę, raz w dół, byle do przodu ;)
Nelawa
11 kwietnia 2019, 14:57Kilogram w dół? toż to wielki sukces, zwłaszcza, że jak piszesz, nie możesz włączyć aktywności fizycznej.. trzymaj się na tych zupkach i nie idź w stronę prażynek :) a swoją drogą - też jestem przerażona moim stanem kilogramów..
hiacynta123
12 kwietnia 2019, 08:57Dziękuję za wsparcie. Udało mi się energię ciągnącą do podjadania przemienić na wpis to też sukces. Życzę wytrwałości. W grupie siła :*