No jestem z siebie zadowolona :-) Oczywiście mogło być zdecydowanie lepiej, ale co tam...jak na pierwszy raz :-) to było 30 brzuszków, około 600 podskoków na skakance i jakieś 10 minut ćwiczeń "dywanowych". I z jedzeniem też nie najgorzej. Przede wszystkim minimalna ilość słodyczy, bo normalnie to paczkę ciastek na raz pochłaniam.
A do tego trochę krzątaniny domowej. Bo raczej się nie zdarza, żebym leżała z torebką chipsów na kanapie. Przy rozbrykanej dwójce dzieciaków nie ma na to czasu, a wszelkie przekąski podjadam w locie :-)
Dziś po południu mam w planie wycieczkę rowerową o ile znowu nie bedzie lało. Bo wczoraj już nawet wyprowadziłyśmy rowery, a tu nagle chmura nadeszła i zaczłło lać . Już mam dość tego deszczu!!!!