Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wróciłam utyta i znowu będę się odchudzać


Tak. Wróciłam z podkulonym ogonem a już było tak fajnie.. Czterdziecha prawie na karku i cały czas waga do przodu do tyłu, do przodu do tyłu i tak bez końca. Tłusty czwartek za nami. Nie nie zjadłam pączka, zjadłam pączki. Wczoraj spotkanie z kumpelą a na nim pożegnałam piwo.

Większość z nas robi postanowienia noworoczne, a ja sobie zrobię wiosenne. Jestem dorosła, mądra, mam wole-kurcze trochę ona słaba, ale może się jeszcze coś da zrobić, no i mam kilka nadprogramowych kilogramów, gdzie jeszcze na początku sierpnia było super. Ja nie wiem jak tak można się zapuścić w tak krótkim czasie. Przy 164 było 60 kg a kilka miesięcy później już nie 60 a 75. MASAKRA!!!!!!

Więc będę mądra, schudnę raz i na zawsze. Moja szafa aż do mnie krzyczy, mam tyle super ciuchów w sam raz na wiosnę, lato w rozmiarze 38 a ja wybieram worki 42 a nawet 44 i znowu MASAKRA!!!

Pierwsza myśl ok zrobię to po cichu, zawezmę się przestanę jeść abo co??? Ale to nie to. Owszem nie będę jadła tydzień? może dwa? a potem dopadnę lodówkę i skończy się wielgaśną ucztą albo co gorzej jakaś bulimia błeee :-(

Więc wymyśliłam ten pamiętnik, obiecując sobie, że jak będę miała chandrę zamiast lodówkę otworzę kompa i dam upust swojej niedoli. No i może w kryzysowej sytuacji dostanę od kogoś kopa w d... i jednak będę się trzymała tej wytyczonej drogi. Ja już nie chcę tej bujawki, za stara jestem, niech będzie tak lub tak i koniec. Jak w pół roku -no może rok- nic się nie zmieni dam sobie spokój i będę się cieszyć tym jaka jestem a nie jak wyglądam.

Właściwie mam tylko cel chcę schudnąć, tak bez konkretnego planu, diety. To znaczy diety może i owszem: chudziej, mniej, zdrowiej.... trochę ruchu, może ćwiczenia. Kiedyś kręciłam hula hop, takim zwykłym do którego nasypałam piasku aby było cięższe i aby to kręcenie dało szybszy efekt. Teraz tez sobie kupię a, że mamy odwilż to i piasek się znajdzie:-)

Nie dobije czterdziechy jako wielka zaniedbana baba NIE, na szczęście jestem optymistką, dla mnie szklanka zawsze jest do połowy pełna i do tej pory pomimo, nie pozwalałam sobie na jakieś straszne jęki z tytułu tuszy. Owszem coś się zdarzało, popłakałam, poużalałam się i głowa do góry żyje się dalej.

Mam nadzieję, że właśnie ten pamiętnik wzmocni tą moją słabą silną wolę
  • nataliaccc

    nataliaccc

    1 marca 2014, 19:22

    Nie ma za co...wiesz mam pewna znajoma ,ktora umie walczyc z kilogramami, ale tez durnowato i szybko je spowrotem nabiera.Potrafi na przyklad zjesc sama cala pizze co prawda mala,ale cala. Dla mnie jest to niewykonalne i ze wzgledow pojemnosciowych nie jestem w stanie,bo dla mojego zoladka to za duza ilosc.Poza tym takie smieciowe jedzenie i bardzo kaloryczne staram sie jesc z glowa i nie ponad norme tego stanu 'najedzenia sie'-poczucia sytosci.Nawet jesli zdarzy mi sie obzarstwo,to kolejnego dnia staram sie juz byc grzeczna,dlatego moje przytycia za kazdym razem siegaja wage maksymalnie 2 kilo a nie 10 czy wiecej.Wazne jest sluchanie swego ciala a nie tego co innym sluzy,bo pani Zosia schudla tak 30 kilo.Zasady diety sa ogolne dla wszystkich takie same,ale kazdy organizm jest inny i tak np.jedni moga jesc przed snem 3 godziny drobnostke a inni o 18 maja ostatni posilek...dla jednych alko to utrata wody w organizmie na drugi dzien a dla mnie np to przytycie kolejnego dnia z powodu spuchniecia,bo wody tyle mam. Przemysl to sobie wszystko dokladnie i dzialaj. w grupie latwiej,powodzenia,buzka

  • bateriojad

    bateriojad

    1 marca 2014, 16:41

    wiosna za pasem ...bierzemy sie do roboty:))

  • bateriojad

    bateriojad

    1 marca 2014, 16:40

    moze kontroluj wage co tydzien lub 2 tygodnie to nie dopuscisz do takiego tycia:)))

  • vickybarcelona

    vickybarcelona

    1 marca 2014, 15:25

    na vitalii jest pelno postanowien "od-poniedzialkowych' "noworocznych" "wiosennych" "jesiennych" "wakacyjnych", przedwakacyjnych" "zimowych" "sylwestrowch", Etc,"od koloru do wyboru" co kto woli;)) , ale czasem bywa tu i tak,(czego dowodem sa niektore pamietniki) ze takie postanowienie jest poczatkiem wielkich zmian w zyciu --i tego Ci zycze:)

  • magnolie-77

    magnolie-77

    1 marca 2014, 15:11

    Kochana. Jak ja Cię rozumiem...Znam euforie przymierzania i kupowania ubrań w rozmiarze 36-38 i rozpacz kiedy spodnie w rozmiarze 42 ledwo wciskałam na ....pupę mówiąc delikatnie. Ubraniami z mojej szafy mogę ubrać każdego 36, 38, 40, 42 i 44. Wiek mamy ten sam, więc wiem, że z roku na rok ciężej jest się wziąć w garść i kilogramy też nie lecą od samego nie zjedzenia kolacji. Więc nie ma bata. Trzeba spiąć pośladki i do roboty, szkoda każdego dnia. Ja jestem na dobrej drodze. Zostało mi ostatnie 5,5kilograma. Trzymam kciuki. Nie poddawaj się. Pierwsze sukcesy motywują.