Tak więc jak sobie obiecałam rozpoczęłam ostatnie podejście do wagi idealnej. Jak zwykle od poniedziałku. Śniadanie było lekkie- pasta z kaszy jaglanej (przepis od psiapsióły wegetarianki) z ogórkiem, na obiad brokułowa, kolacja to 2 kromki razowca z wędlina i pomidorem. Właściwie może być. Ale wiecie co! Najgorzej jest teraz, wyciągnęłam sobie moje decoupage coś tam działam ale tak naprawdę zaczynam jak ten lisek krążyć wokół lodówki, a ona tak mnie woła :-((((( na dodatek o zgrozo nie mam w domu ni grama wody -miałam wpaść na zakupy do sklepu i owszem byłam a o wodzie na śmierć zapomniałam. Wniosek- nie mam czym zapić głodu :-(((( Co robicie na głoda???? Danio też nie mam :-)
Pozdrawiam i silnej woli życzę
hubaba
3 marca 2014, 21:16Dzięki, piję mięte :-))))) umyję zęby i też pójdę spać. Wzajemnie :-)
nataliaccc
3 marca 2014, 20:54może to głupie, ale ja myję zęby po kolacji i smak mięty nie pozwala mi zapomnieć, że po umyciu zębów nie można już nic jeść:-)hehe powodzenia