Dieta, rower... To wszystko jakoś da się wytrzymać. Raz w tygodniu przeżywam jednak prawdziwe katusze. Zaczynają się one już w czwartek wieczorem. Bo wiem, że w piątek jest ważenie. Jak będzie tym razem? Udało się? Póki co udaje się. Mniej częściej jem, ruszam się i to działa. Kolejny tydzień zaliczony. Tak się czasami zastanawiam, czy tylko ja tu jestem, bo lubię ciastka i inne bomby kaloryczne. Do tej pory poznałam tylko ludzi, którzy mają problemy hormonalne, za mało jedzą.... Kurczę! Gdzie podzialy się łasuchy do mnie podobne?
anetta93
22 sierpnia 2014, 22:17zajrzyj do grupy;życie po piędziesiątce