Dieta w weekend to koszmar. Siedzę w domu i myślę o jedzeniu. Do tego stopnia, ze poprzesuwałam nieco godziny i w efekcie wychodzi mi, że dłużej nie będę jadła przed snem. Nie wiem jak mi się to uda, ale nie zamierzam się poddawać. Przy okazji jednak nasuwa się pewien wniosek - ja chyba jem z nudów! Bo przecież w tygodniu, gdy jestem w pracy, nie skręca mnie tak. Jak sobie z tym poradzić? Czytam, oglądam... Może trzeba będzie zacząć gdzieś wychodzić? Muszę to przemyśleć.
Iffka
25 sierpnia 2014, 11:21Izi, ja już nawet jakos poradziłam sobie z wieczorami, choć wciąż bywa trudno, ale te weekendy... Ale rzeczywiście w pracy problemy z nadmiarem apetytu nie mam.
Iffka
24 sierpnia 2014, 20:38Ja mam problem, bo półtora tygodnia temu ukradli mi samochód i wciąż nie mogę przezwyczaić się do poruszania bez samochodu. W takie paskudne dni jak dzis siedzę wiec w domu.
Electra19
24 sierpnia 2014, 19:18Heheh skąd ja to znam :) trzeba się gdzieś ruszyć :) tylko jak się do tego zmusić mi się dziś nic nie chce :D