No cóż trzeba się przyznać przed samą sobą i wami. Miało być tak pięknie i tak gładko a tu klops - dopiero zaczynam dietę a miałam już ją stosować ponad dwa tygodnie. I tu pojawia się pytanie co sprawiło że tak się nie stało? może już nie będę się samobiczować ale zaczynam od dzisiaj ( bo piszę o 3 w nocy). Nie daje mi spokoju to że wlazłam we własną smołę ( by nie powiedzieć brzydziej;) i nie mogę się odkleić od niej. Dlaczego wszystko znowu jest ważniejsze , dlaczego tyle wymówek i szukania lepszych sposobów i usprawiedliwień. Czytam o waszych sukcesach i metamorfozach i staram się tym motywować . Wiem że warto wziąć się w garść i że czas szybko leci a jednak jest jakieś coś ......... serdeczności dla Wszystkich! ps. może to lęk przed porażką , może to brak chęci do męczenia się , a może jeszcze coś.