No cóż trzeba się przyznać przed samą sobą i wami. Miało być tak pięknie i tak gładko a tu klops - dopiero zaczynam dietę a miałam już ją stosować ponad dwa tygodnie. I tu pojawia się pytanie co sprawiło że tak się nie stało? może już nie będę się samobiczować ale zaczynam od dzisiaj ( bo piszę o 3 w nocy). Nie daje mi spokoju to że wlazłam we własną smołę ( by nie powiedzieć brzydziej;) i nie mogę się odkleić od niej. Dlaczego wszystko znowu jest ważniejsze , dlaczego tyle wymówek i szukania lepszych sposobów i usprawiedliwień. Czytam o waszych sukcesach i metamorfozach i staram się tym motywować . Wiem że warto wziąć się w garść i że czas szybko leci a jednak jest jakieś coś ......... serdeczności dla Wszystkich! ps. może to lęk przed porażką , może to brak chęci do męczenia się , a może jeszcze coś.
Moonlicht
21 grudnia 2018, 21:08Najgorzej jest właśnie zacząć.. Potem efekty mobilizują do działania ;) przygotuj się mentalnie i zakupowo i działaj. Trzymam kciuki! Ja zawsze jak czytałam metamorfozy typu 20kg w 4m-ce myślałam sobie "kurde.. Jakbym zaczęła 4 miechy temu byłabym już na końcówce"
agazur57
21 grudnia 2018, 12:08Zawsze można zacząć od dzisiaj. Niestety wymaga to samozaparcia i motywacji. Jak to mawiała Scarlett- jutro też jest dzień. Ja to zrzuciłam sporo, ale niestety przybrało mi się połowę tego, bo wp..dalałam jak świnia- ale od jakiegoś czasu od rana przygotowuje posiłki z diety w nadziei, że zakończę dzień jak trzeba. Od tygodnia mi się to udaje, bo postanowiłam zacząć postanowienia noworoczne przed świętami :)