W końcu, po ponad trzech tygodniach, dieta zaczęła dawać oczekiwane efekty!
Nareszcie!
Ten tydzień chorowałam srogo, a początek tygodnia był dla mnie zdecydowanie najgorszy. Tak mocnego przeziębienia już daaaawno nie miałam.
Co gorsza, od środy musiałam wrócić na uczelnię, z powodu ciężkich zajęć. Dobrze poczułam się dopiero wstając w piątek z łóżka.
Mówię od razu - siłowni nie było. W czwartek jedynie zrobiłam sobie lekkie cardio w domowym zaciszu i to wszystko. Nie mniej, nie więcej.
Ale dieta była! Nie obyło się bez wpadek spowodowanych kobiecymi dniami, ale mimo wszystko było dobrze.
Dziś, stając na wagę, ujrzałam.. 81.1kg! Tak tak, przez tydzień jest mnie mniej o obiecane przed dietetyka 0,9kg. Z pomiarów ruszyły się tylko biodra, ale nie miałam tu dużych oczekiwań, ze względu na brak obiecanego sobie ruchu.
Jestem przeszczęśliwa! Właśnie skończyłam jeść mojego śniadaniowego omleta z bananem, chwilka odpoczynku po jedzeniu i już za godzinę idę na siłownię.
Cudownie! Dziś w planie dzień nóg i bieżnia - najlepiej!
Udanej, słonecznej soboty Kochani! :*
wilimadzia
19 marca 2016, 23:02super! gratulację!
iinvicta
20 marca 2016, 11:16Bardzo dziękuję! :)
Anulka_81
19 marca 2016, 14:12Brawo,przepięknie!!!
iinvicta
20 marca 2016, 11:16Dziękuję pięknie! :)
angelisia69
19 marca 2016, 13:50swietnie!Endorfiny znow wroca,nie ma to jak trening.Udanych spadkow
iinvicta
20 marca 2016, 11:16Zgadzam się! Nic tak nie poprawia humoru jak wycisk na siłowni. Dziękuję i nawzajem! :)
sveltessee
19 marca 2016, 11:01oj cudownie taki spadki motywują! :)
iinvicta
20 marca 2016, 11:15Oj tak, bardzo! teraz wiem, że mój organizm nie reaguje od razu, tylko potrzebuje trochę czasu na dostosowanie się. Teraz dopiero zaczynam walkę! :)