Kolejny dzionek zaliczony pozytywnie.
Dziś udało mi sie nie zjesć zadnego pieczywa.
Dla mnie to wielki sukces.
Jestem pieczywożerca i miesozerca. Myslami tez zbilżam sie powoli do tego aby do diety dołączyć ćwiczenia. Ale póki co powoli. Nie wszystko naraz. Trochę bałam sie tego weekendu. W wolne zawsze trudniej jak rodzinka podjada.Ale udało się. Teraz muszę pokombinować skąd wziąść kase na karnet na siłownie....
, niby tylko 99 zł ale........z pustego to i salomon nie naleje. Ach
zaneta3034
13 grudnia 2010, 22:07Jak narazie to pieknie Ci idzie-optymizm i zapał do pracy to juz jest połowa sukcesu-a cwiczonka dołącz jak najszybciej-zobaczysz ile daja zadowolenia-te endorfinki sa super