Kiedy poszłam do szkoły średniej było tylko gorzej. Rodzice bardziej mnie pilnowali. Byłam zmuszona jeść tylko kolacje, ale poza tym nie jadłam nic. Czułam się bardzo źle, byłam osłabiona i było mi zimno. Mimo że wrzesień był wtedy ciepły, ja ubierałam się w dwa grube swetry. Po powrocie ze szkoły byłam tak słaba że szłam prosto do łóżka. Nastawiałam sobie budzik na 18, bo po 18 rodzice wracali z pracy. Jadłam kolację, kąpałam się i o 20 szłam spać. Nie miałam żadnych znajomych, z nikim nie gadałam, tylko z jedną koleżanką z którą siedziałam w ławce. Niestety ta znajomość również wpłynęła niekorzystnie na moją chorobę, ale o tym później.
W Święta Bożego Narodzenia ważyłam 47kg, przytyłam zapewne prze jedzenie kolacji. Czułam się gruba, brzydka i nieszczęśliwa. W szkole miałam kiepskie oceny bo nie miałam siły na naukę. I tak minął pierwszy rok mojej choroby. Nikt wokoło nie był świadomy mojego koszmaru. Niestety po roku zaczęłam dostrzegać coraz więcej skutków choroby.
- nie miałam od roku okresu
- wypadła mi połowa włosów
- pojawiły się na mojej twarzy zmarszczki - w wieku 17 lat
- zaczęły mnie koszmarnie boleć zęby, jak poszłam do dentysty to był w szoku, miała 3 zęby do leczenia kanałowego a 2 do wyrwania mimo że nigdy nie miała z zębami żadnych problemów
- pojawiły się problemy ze stawami
- kołatanie serca i dziwne kłucie
- lodowate ręce i stopy, w zimie tak mi drętwiały że czasem po powrocie do domu nie mogłam nimi ruszać i sama zdjąć rękawiczek...
- miałam straszne zawroty głowy, problemy z pamięcią i koncentracją
- często bolał mnie brzuch.
Zamiast w tym wieku chodzić na imprezy, spotykać się ze znajomymi ja siedziałam zamknięta w pokoju, a moje wyjścia ograniczały się tylko do szkoły.
Mama zorientowała się że nie mam okresu i zapisała mnie do ginekologa. Dostałam tabletki po których po miesiącu wywołały okres. Później kolejne kilka miesięcy dalej go nie miałam.
Mama zapisała mnie również do psychologa - niektórzy nie powinni wykonywać tego zawodu, bo mogą tylko pogorszyć czyjś stan...
Pani psycholog wypytala co i jak. Stwierdziła że nie wyglądam wcale za chudo ale skoro mama się o mnie martwi to mam przytyć 3kg do następnej wizyty która była za dwa miesiące. Oczywiście nic nie przytyłam tylko ubrałam obszerniejsze ciuchy. Pani spytała ile przytyłam - a ja że 3kg. Stwierdziła że jestem już zdrowa i żebym przychodziła tylko do kontroli....
I tak sobie minął drugi rok szkoły średniej. Ważyłam wtedy 50kg więc nikt sie nie czepiał. Nadal musiałam jeść kolacje ale nic więcej. Wtedy zaczęła mnie dobijać ta wcześniej wspomniana koleżanka. Ona miała obsesję na punkcie chudości. Stwierdziła że ja mam za duży tyłek... często mi to powtarzała. No więc ja zaczęłam kombinować żeby schudnąć. Rodzice myśląc że jestem już zdrowa nie pilnowali mnie tak. Jadłam więc kolacje w pokoju, czyli ją wyrzucałam. Tak na prawdę przez cały dzień zjadałam tylko jabłko i jogurt. Schudłam w miesiąc 2kg - miałam już tak spowolniony metabolizm że waga spadała powoli.
Wszystko zmieniła jedna sytuacja... Ale o tym później.
florenka24
31 sierpnia 2013, 19:45Myślę że takie wpisy są potrzebne!!! Będę Cie czytać!!!
Caarmeen
31 sierpnia 2013, 19:44Z chęcią przeczytam następną część ku przestrodze
liliputek91
31 sierpnia 2013, 19:35jakbym czytała o sobie, nie mogę się doczekać kolejnej części