Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedy dieta zamienia się w obsesję + dzień #35
#cheatmeal


Jesteście na diecie.. Tydzień. Dwa. Trzy tygodnie... Przestrzegacie jej nieziemsko. Odmawiacie sobie czegoś, na co kiedyś pozwalałyście sobie dzień w dzień. Żadnego batonika, czekolady, obiadu z rodziną, żadnej kawy... Aż w końcu dopada Was kryzys, i nawet nie wiesz kiedy, a pochłaniasz całą tabliczkę czekolady, po czym mówisz, a skoro już tak źle zjadłam to nic się nie stanie jak dzisiaj odpuszczę.. A następnego dnia mówisz, a walić to, do końca tygodnia nie będę przestrzegała już diety, od poniedziałku zacznę na nowo.... 

Tak było ze mną. Zawsze. Uwierzcie mi. 

Pamiętacie jak przygotowywałam się do balu? Bal był w lipcu, a ja miał taką obsesję żeby wyglądać na nim jak najlepiej że odmawiałam sobie wszystkiego. Przez dwa miesiące cisnęłam Insanity Shaun'a T, i trzymałam się diety na 110%. 

Aż, w dzień balu, był to bodajże dzień 52 insanity(program trwa 60dni), wróciłam do domu o godzinie 12, zjadłam dwie wielkie podłużne pyzy z mięsem, następnie całe pudełko cukierków celebrations, i dwa wafelki grześki. Mistrz, prawda? 

Rano wstałam, chwyciłam za kluski, i tak zleciało. Całę lato. Potem zaś wrzesień, październik, listopad, grudzień to w ogóle szaleństwo.... 

Plułam sobie w twarz. Miesiące super ciężkiej pracy- w jeden dzień. 

Czy warto? 

Na pewno nie. 

Teraz, do tej sprawy chcę podejść inaczej... 

Odkąd jestem na ''diecie'', czyli od 11 stycznia, miałam trzy ''cheatmeale'': jedno ciastko, pączka, a dzisiaj, 6 kostek deserowej czekolady. 

Mam je w odstępach, oczywiście. Raz w tygodniu..I chyba nigdy nie czułam się jak w jakieś pułapce. Uwięziona, i pozbawiona wszelkich przyjemności.

Więc, może to nie jest takie złe? Takie małe wynagrodzenie się? 

Przecież od poniedziałku do niedzieli, po parę tygodni, odżywiamy się super zdrowo. Trzymamy się diety. Odmawiamy sobie wszystkiego. Ćwiczymy. 

Więc, co się stanie jak raz w tygodniu pozwolimy sobie na czekoladę? Albo kawałek ciasta? 

Przecież powinno nam być przyjemnie.. Powinnyśmy czerpać z tego przyjemność. Powinnyśmy uczyć się, pokonywać swoje lęki i słabośći. 

Dla osoby, która niespełna miesiąc temu CODZIENNIE jadła coś słodkiego (nawet jak czekolady nie miałam, to potrafiłam sobie zjeść kakao łyżeczką)i chodziła do McDonalda na MCburgera i średnie frytki, teraz być 100% na diecie jest ciężko.

To jest dopiero mój 5 tydzień, i chcę się ulepszać. Chcę być coraz lepsza, a nie, od razu, dążyć do perfekcji. 

Czas przestać się katować, obwiniać, upokarzać, czy mieć wyrzuty sumienia że raz w tygodniu zjemy czekoladę, bądź zjemy kolację w restauracji z naszym partnerem. 

Nie możemy dać się zwariować. 

Cieszmy się tym gdzie jesteśmy teraz. Każdym dniem, każdym posiłkiem, każdym treningiem.

Do lata zostało jeszcze trochę czasu. 

Pamiętajmy, że bycie zdrowym i szczęśliwym nie powinien zależeć na tym jak wyglądamy.. 

Nasze szczęście to coś więcej. Nasze szczęście to nie tylko sześciopak czy smukłe uda. Szczęście leży głębiej. Szczęście to przede wszystkim jak się czujemy, w jaki sposób myślimy, i w jaki sposób kochamy Siebie i innych.

  • OutOfReach

    OutOfReach

    19 lutego 2016, 22:16

    Wiesz co? Myślę, że każdy potrzebuje czasu na to, by dojść do takich wniosków jakie tutaj nam przedstawiłaś. Dla mnie teraz to wydaje się logiczne: zjem cukierka to okej, jeden w tygodniu nie zaszkodzi, w ciągu dnia też nie. Ale kiedyś oznaczało to dla mnie rzucenie się na jedzenie do końca dnia. Dopiero z czasem wrócił mi rozum do głowy :) I teraz jestem bardzo szczęśliwa i z tego co widzę, Ty również! Trzymajmy tak dalej, a efekty wkrótce mile nas zaskoczą :)

  • czarnaOwca2014

    czarnaOwca2014

    16 lutego 2016, 20:20

    Dobrze mowisz :) Najgorzej odmawiac sobie wszystkiego - lepiej powoli i czasem pozwalac sobie na co nie co wtedy tak bardzo nam sie tego nie chce.

  • BeMyGuest

    BeMyGuest

    15 lutego 2016, 13:13

    Jak najbardziej się zgadzam. To jest chyba najlepszy sposób, który też dopiero przy tej próbie odchudzania odkryłam. Lepszy jest jeden dzień w tygodniu odstępstwa od diety i potem powrót do zdrowych nawyków, niż odmawiane sobie wszystkiego zawsze i potem obżarstwo, które prowadzi do całej lawiny i zazwyczaj do przerwania diety ;/

  • spelnioneMarzenie

    spelnioneMarzenie

    15 lutego 2016, 10:23

    dobrze mowisz :*

  • angelisia69

    angelisia69

    15 lutego 2016, 06:32

    najgorsze jest odmawianie sobie wszystkiego bo wtedy najbardziej chcemy to jesc.Ja od zawsze stosuje zasade 80/20 80% czysta micha na codzien a reszta to na co mam ochote.Dzieki temu jem i zdrowo i zaspokajam swoja ciagote na slodkie/slone.Batonik do 200kcal czy male czipsy wliczone w bilans jako przekaska/podwieczorek.I uwierz mi nawet nie wiem co to kompuls :P