Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Podjęłam walkę o to żeby być jak najlepszą wersją siebie. Stawiam wyzwanie i Tobie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41540
Komentarzy: 618
Założony: 31 stycznia 2014
Ostatni wpis: 18 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
infinitylady

kobieta, 27 lat,

160 cm, 59.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2016 , Komentarze (4)

Pozwolisz, że ten wpis będzie wpisem innym jak wszystkie. Nie chcę opowiadać o swoim menu, ćwiczeniach. U mnie wszystko dobrze. 

Dzisiaj natomiast, chcę nawiązać do czegoś, czego często brakuje i mi, i Tobie.
Czegoś, o co w sumie, naprawdę ciężko jest się starać. 
Coś, czego nam często brakuje, i szukamy tego na upór, wszędzie gdzie się da. 

Motywacja. 

Motywacja do ćwiczeń, do diety, do pracy, do nauki, do walki... Do życia. 

Pozwól, że dzisiaj Ci trochę jej przekażę. 

Na początek, wiedz, że nie chcę żeby to była motywacja tylko do tego żeby dalej pozostać na diecie i ćwiczyć. 

Dobra motywacja to taka, która kieruje nas do przodu. Napędza, daje dobry powód, uskrzydla.. 

Na początek, podzielę się z Tobą takim o to cytatem: 

Naszym głównym celem nie powinno być wypatrywanie tego, co odległe i niewyraźne, lecz czynienie tego, co leży w zasięgu naszej ręki.

Nie zastanawiaj się nad tym co będzie. Nie martw się tym, co czeka Cię za parę miesięcy czy za rok. Nie patrz tak daleko w przyszłość. Skup się nad tym co możesz zrobić teraz. Tu i teraz. Jeden dzień. I tak na zmianę. Wszystko powoli. 
Liczy się Tu i Teraz, i to co możesz zrobić, i jak to zrobić. 

Podzielę się z Tobą sekretem na sukces. Ostrzegam, że jest on o wiele łatwiejszy, a zarazem trudniejszy, jak Ci się wydaje. 

Sekret na sukces, który każda z nas powinna odkryć i zaakceptować, i uwierzyć to 

odgrodzenie się od przeszłości i przyszłości. 

Tak. To tyle. 
Przestań wspominać to co się wydarzyło. To ile razy upadłaś, ile razy zeszłaś na złą drogę. Przestań wracać do przeszłości, ponieważ nie da Ci to nic dobrego. 
Przestań także, wybiegać do przyszłości. Co zdarzy się jutro, tego nie wie nikt. Zamiast martwić się tym, jak Twoje życie będzie wyglądało za parę miesięcy, lat, zrób coś, co pomorze Ci żeby było jak najlepsze! Żebyś była jeszcze lepsza jak teraz!

Także, STOP myśleniu tego co było kiedyś. Stało się. Było minęło. Nic już nie zmienisz. Popatrz na to gdzie jesteś TERAZ. TERAZ. Nie za parę miesięcy. Jeszcze raz powtórzę, skup się nad tym co jest tu i teraz. Tylko tyle. 
Tu i teraz. 

Wystarczy Ci jeden krok

Prowadź, łaskawa Światłości...
Oświetlaj moją drogę. Prosić Cię jednak nie śmiem,
bym widział do jej końca: wystarczy mi jeden krok.

Wystarczy Ci jeden krok, do tego, żeby postawić następny. Jeden krok, do dalszego działania. Powolutku. Jeden krok za drugim. Z każdym aspektem życia. Jeden dzień po dniu. Jedna zmiana za zmianą. 
Jeden krok.

Dla mądrego człowieka, każdy dzień stanowi nowe życie. 

Każdy dzień to nowa szansa. Każdy nowy dzień, to nowy dzień. Dzień żeby coś zmienić. Żeby zacząć na nowo. Zapomnieć co się stało kilka dni temu, bądź nawet wczoraj, i zacząć na nowo. 

Żeby Cię nie zanudzić, na koniec przytoczę jeszcze jeden cytat..

Martwiłem się bardzo że nie mam butów, 
Dopóki nie spotkałem na ulicy człowieka bez nóg.

Doceń to co masz. 
Doceń to że możesz pracować nad sobą. 
Doceń to że każdego dnia wstajesz, i możesz się uśmiechnąć. 
Doceń to że każdego dnia możesz wyjrzeć przez okno, usłyszeć śpiew ptaków, połyskujące słońce zza chmur. 
Doceń to, że codziennie masz możliwość pójścia do pracy, do szkoły.. 
Doceń to co masz, zaakceptuj to i ciesz się tym.

Pracuj na to co możesz i chcesz mieć! I doceń to że możesz na to pracować.
Doceń tą siłę którą w sobie masz. 

Chciałabym żebyś mimo trudnych chwil, walczyła. 

Ja też się dużo martwię. Mam dużo zwątpień, dużo razy chcę się poddać, dużo razy narzekam na to czego nie mam, dużo razy traktuję to wszystko jako karę...

Prawda jest taka, że mam o wiele więcej na co zasługuję.  Mam wspaniałą rodzinę, mam dach nad głową, mam co jeść... 

Mam energię, jestem zdrowa, jestem młoda, mam siłę by walczyć.

Koniec z poddawaniem się. W życiu nic nie przychodzi łatwo. Nikt w życiu nie osiągnął wspaniałych i wartych pochwalenia rzeczy nic nierobieniem.. 

2016 jest nowym początkiem, i daje nam aż 366 nowych początków. 

Ciężka praca, ciągłe poprawki, ciągła walka, wiara, siła, motywacja. 

Proszę, nie poddawaj się. Chociaż nie wiem jak ciężko by było. 

Będzie warto!

Obiecuję!


Do dziennej motywacji, i do zaprzestania wszelkich zmartwieć pomoże Ci książka, która pomaga i mi. Książka która pomogła mi napisać ten wpis, i ma w sobie cenne lekcje, których każdy powinien sie nauczyć:
Jak przestać się martwić, i zacząć żyć - Dale Carnegie. 

17 lutego 2016 , Komentarze (11)

I tak oto nadszedł ten dzień, w którym postanowiłam się zważyć i zmierzyć. 

Na wstępnie powiem Wam że coś samopoczucie mi spada, to chyba przez tą pogodę, i przez to że mam ferie, a nic ciekawego nie robię.

Dodam też dzisiaj parę zdjęć z menu, także mniej więcej zobaczycie co jadłam :)

Jedyne nad czym cały czas siedzę, i co sprawia mi najwięcej problemów to kontrolowanie porcji. Nie potrafię tego robić! Wydaje mi się że jem za dużo, i nie wiem co robić, muszę powoli zacząć zmniejszać swoje posiłki.8)


Więc krótkie podsumowanie menu : 

Wczoraj na śniadanie miałam moją ulubioną owsiankę: jabłko, płatki owsiane górskie, banan. 
Na drugie śniadanie był zaś gofr! Tak, wczoraj zrobiłam sobie gofra, a wglądał on tak:

Składniki: 1 i 1/4 mąki orkiszowej, 1 jajko, płaska łyżeczka proszku do pieczenia, 1 szklanka mleka
Dodałam jak widać, kiwi, i pomarańcze oraz masło orzechowe. 

Na obiad miałam pierś z kurczaka, warzywka i ryż. 

A na kolacje kanapkę z jajkiem, szynką, ogórki, pomidorki, musztarda

Dzisiaj: 

Na śniadanie miałam dwie kromki chleba razowego z sałata, szynką, jajkiem, ogórkami, pomidorkami. 

Na drugie śniadanie, super owocowo-orzechowa owsianka

Owsianka: płatki górskie owsiane, truskawki, maliny, borówki, orzechy(mix orzechów, oraz orzechy brazylijskie).Porcja wyszła za duża i wszystkiego jednak nie zjadłam

Na obiad zaś będę miała kaszę z cieciorką i pomidorami ( kasza jaglana, ugotowana cieciorka, pomidory z puszki, cebula, oliwa z oliwek, czosnek

A na kolacje szejk proteinowy- po treningu. 


Bez przeciągania, mam dla Was pomiary. 

                     15/01/2016                           17/02/2016          
talia: 72 cmtalia: 70 cm
brzuch (pępek): 77 cmbrzuch (pępek): 75 cm
biodra: 94,5cmbiodra: 92 cm

Wczoraj również stanęłam na wagę. Dnia 20 stycznia było równe 62 kg, a wczoraj jak stanęłam, (16.02.2016) było 59,8 kg. 
Zmieniłam już na pasku, ale waga jak to waga wiadomo.. 

Jeszcze nie wezmę tego wszystkiego do siebie, bo jakoś nie dowierzam, i właśnie nie potrafię się tym cieszyć. Nie wiem co się dzieje... 

Dodam też swoje zdjęcie, również jedno robione miesiąc temu, a drugie wczoraj:

Jak patrze na to zdjęcie, to mam milion pytań i podważam to wszystko: A może na pierwszym wypięłam bardziej brzuch? Może inny kąt zdjęcia? Światło?

:|


Teraz szybko lecę robić obiad, jeżeli chcę wyrobić się i poćwiczyć o 7. 

Obiecuję że dzisiaj poczytam wasze pamiętniki, bo wiem że bardzo zaniedbałam i źle się z tym czuję.


Nie wiem co się dzieje, i gdzie jest ta moja energia, i niech ten ból głowy odejdzie...

Pozdrawiam, całuję!


14 lutego 2016 , Komentarze (5)

Jesteście na diecie.. Tydzień. Dwa. Trzy tygodnie... Przestrzegacie jej nieziemsko. Odmawiacie sobie czegoś, na co kiedyś pozwalałyście sobie dzień w dzień. Żadnego batonika, czekolady, obiadu z rodziną, żadnej kawy... Aż w końcu dopada Was kryzys, i nawet nie wiesz kiedy, a pochłaniasz całą tabliczkę czekolady, po czym mówisz, a skoro już tak źle zjadłam to nic się nie stanie jak dzisiaj odpuszczę.. A następnego dnia mówisz, a walić to, do końca tygodnia nie będę przestrzegała już diety, od poniedziałku zacznę na nowo.... 

Tak było ze mną. Zawsze. Uwierzcie mi. 

Pamiętacie jak przygotowywałam się do balu? Bal był w lipcu, a ja miał taką obsesję żeby wyglądać na nim jak najlepiej że odmawiałam sobie wszystkiego. Przez dwa miesiące cisnęłam Insanity Shaun'a T, i trzymałam się diety na 110%. 

Aż, w dzień balu, był to bodajże dzień 52 insanity(program trwa 60dni), wróciłam do domu o godzinie 12, zjadłam dwie wielkie podłużne pyzy z mięsem, następnie całe pudełko cukierków celebrations, i dwa wafelki grześki. Mistrz, prawda? 

Rano wstałam, chwyciłam za kluski, i tak zleciało. Całę lato. Potem zaś wrzesień, październik, listopad, grudzień to w ogóle szaleństwo.... 

Plułam sobie w twarz. Miesiące super ciężkiej pracy- w jeden dzień. 

Czy warto? 

Na pewno nie. 

Teraz, do tej sprawy chcę podejść inaczej... 

Odkąd jestem na ''diecie'', czyli od 11 stycznia, miałam trzy ''cheatmeale'': jedno ciastko, pączka, a dzisiaj, 6 kostek deserowej czekolady. 

Mam je w odstępach, oczywiście. Raz w tygodniu..I chyba nigdy nie czułam się jak w jakieś pułapce. Uwięziona, i pozbawiona wszelkich przyjemności.

Więc, może to nie jest takie złe? Takie małe wynagrodzenie się? 

Przecież od poniedziałku do niedzieli, po parę tygodni, odżywiamy się super zdrowo. Trzymamy się diety. Odmawiamy sobie wszystkiego. Ćwiczymy. 

Więc, co się stanie jak raz w tygodniu pozwolimy sobie na czekoladę? Albo kawałek ciasta? 

Przecież powinno nam być przyjemnie.. Powinnyśmy czerpać z tego przyjemność. Powinnyśmy uczyć się, pokonywać swoje lęki i słabośći. 

Dla osoby, która niespełna miesiąc temu CODZIENNIE jadła coś słodkiego (nawet jak czekolady nie miałam, to potrafiłam sobie zjeść kakao łyżeczką)i chodziła do McDonalda na MCburgera i średnie frytki, teraz być 100% na diecie jest ciężko.

To jest dopiero mój 5 tydzień, i chcę się ulepszać. Chcę być coraz lepsza, a nie, od razu, dążyć do perfekcji. 

Czas przestać się katować, obwiniać, upokarzać, czy mieć wyrzuty sumienia że raz w tygodniu zjemy czekoladę, bądź zjemy kolację w restauracji z naszym partnerem. 

Nie możemy dać się zwariować. 

Cieszmy się tym gdzie jesteśmy teraz. Każdym dniem, każdym posiłkiem, każdym treningiem.

Do lata zostało jeszcze trochę czasu. 

Pamiętajmy, że bycie zdrowym i szczęśliwym nie powinien zależeć na tym jak wyglądamy.. 

Nasze szczęście to coś więcej. Nasze szczęście to nie tylko sześciopak czy smukłe uda. Szczęście leży głębiej. Szczęście to przede wszystkim jak się czujemy, w jaki sposób myślimy, i w jaki sposób kochamy Siebie i innych.

13 lutego 2016 , Komentarze (7)

Byłam wczoraj w Ikei. Nie wiem czy istnieje taka druga osoba jak ja co kocha ten sklep. Chodziłam, i marzyłam. Inaczej się nie da powiedzieć. Chodziłam, i sobie wyobrażałam jak chciałabym aby wyglądał mój dom. Patrzyłam, na te wszystkie cudnie udekorowane pokoje, kuchnie... Ceny.. Kurczę, muszę cos robić w tym kierunku, żeby kiedyś pozwolić sobie na taki wymarzony dom.. (gwiazdy) 

Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz.


Cześć! Postanowiłam dodać jakiś mały wpis, ponieważ mam wolny czas, tto może uda mi się zmotywować Nas. 8)


Tak sobie siedziałam, i pomyslałam jak długo jeszcze do tych moich wymarzonych efektów... Obserwuję dużo dziewczyn na instagramie, snpachacie, i innych portalach społecznościowych, i wiem, że to jak wyglądają teraz, to jest efekt długich lat pracy... Rok, dwa lata, pięć lat..  Kupa Czasu! 

Ale czego się spodziewać? Przecież wspaniałe rzeczy zajmują dużo czasu... Poćwiczymy miesiąc, dwa miesiące, i co? Chcemy wyglądać niczym Ewa Chodakowska? Przecież to niedorzeczne! 

No więc, skoro wiemy, że nasze efekty nie pojawią się tak szybko, to czemu to robimy? 

Może dlatego, że jak nie będziemy nic robić, to one w ogóle się nie pojawią? (pomysl)

Czas zmienić myślenie.. Czas przestać myśleć tylko o tym jak będziemy wyglądać, i zacząć myśleć jak się czujemy.. 

Przez ten cały proces przemiany, chcę nauczyć się tego że nie wolno się poddawać. Chcę nauczyć się nowych rzeczy: uśmiechania bez powodu, odwagi, cierpliwości, pomysłowości, wyobraźni.. 

Wiem jak ciężko jest zostać na tej dobrej drodze.. Ćwiczyć codziennie, jeść zdrowo, nie poddawać się.. Wiem że jest ciężko. I nie kiedy ja mam wątpliwości, i mi się chce płakać, i ja się denerwuję.. Ale NIE ZNAM ŻADNEGO INNEGO SPOSOBU NA SZCZĘŚCIE I WIARĘ W SAMĄ SIEBIE. 

A nawet jeżeli jakiś inny istnieje, to ja zostanę przy tym. Ponieważ własnie teraz zaczynam na nowo poznawać siebie, swoje możliwości, przestawać przejmować się błahostkami, kochać siebie... 


 Ok, bo jak zawsze moje wpisy robią się super długie i nudnawe. (uff) Na koniec wspomnę tylko o mojej ukochanej części ciała, i o tym że rzucam jej nowe wyzwanie. ]:> 

Moja miłość do pięknych, dużych, zaokrąglonych pośladków nie zna granic... <3

Więc, żeby jeszcze bardziej pokazać im jak bardzo je kocham, zamówiłam sobie obciążniki na kostki, 5kg- 2.5kgx2. Powinnam zacząć od lżejszych, ale nie są one najtańszą sprawą, a zamawiałam za swoje pieniążki, a że ich dużo nie dostaje to wolałam kupić raz, za 12 funtów, a takie żeby mi na więcej starczyły.. Cięższe kupię za jakiś czas jak moje pośladki się już przyzwyczają, i staną się mocniejsze haha 

Słyszeliście może o Linn Lowes? Obserwuję ją wszędzie gdzie się da, i to własnie jej pośladki są dla mnie inspiracją. 

Kurczę, a czyje pośladki nie są dla mnie inspiracją? Nawet moje własne są! haha (cwaniak)

Nie będę Was już więcej zanudzać. Mam nadzieję ze się nie poddajecie.. Walczcie, bo warto. Będzie warto, uwierzcie mi. Efekty się pojawią! Bądźmy silniejsze jak te wszystkie wymówki! Znajdź wymówki na wymówki!

Pamiętaj- możesz wszystko! Liczę na Ciebie!



10 lutego 2016 , Komentarze (7)

Witajcie! Cześć! Hej! 

Od poniedziałku mam dużo pozytywnej energii. Nie wiem czemu, bo przecież nasza kochana @ do mnie zawitała....(slina) 

Uśmiecham się dużo, i jakoś... czuję siłę i motywację. 

To dobrze! 

Nie tylko motywacje do ćwiczeń, ale również i do nauki, do szkoły, do sprzątania, do przytulania, do całowania (mówię tutaj o swojej rodzince) 

Nie mogę uwierzyć że to już miesiąc! 

Jutro miałam się zważyć, zmierzyć....

Ale tego nie zrobię, ponieważ nie wiem czy wy też tak macie że przy @ brzuch robi wam się dwa razy większy, i czujecie się takie... nie wiem, no wiecie.. pufiaste? (senny)

Także, pomiary odkładam na za tydzień. 

Ostatnio super męczę pośladki....

   moje marzenie... <3

To znaczy, męczę.. robię ćwiczenia po których moje pośladki płaczą, że tak powiem: 
Brazylijskie Pośladki Ewy Chodakowskiej, oby dwie części, i zaraz potem, Mel B pośladki. Oprócz tego robię 'normalny' trening; na zmianę raz Turbo Spalanie a raz Secret. Tak o to wyglądają moje ćwiczenia. Nic więcej, nic mniej (mel b robię dopiero od paru dni). 

Podam Wam wczorajsze, i dzisiejsze menu, ponieważ wiem jak bardzo idzie się takim czymś zainspirować. Ja np, dzięki wpisowi jednej z moich ulubionych tutaj osóbek 'OutOfReach' mam przepis na pyszny ''domowy budyń'' z kaszy jaglanej.

Wczoraj: 
śniadanie:
Dwie kanapki z chlebkiem razowym, szpinakiem i jajkiem, i parę pomidorków koktajlowych.

Drugie śniadanie:
Zielone smoothie: szpinak, jarmuż, gruszka, jabłko oraz listki mięty

Przekąska:
Zwykła kanapka z sałatą, szpinakiem, szynką, serem, ogórkiem, i serkiem na kanapki typu Almette

Obiad:
Placuszki z cukinii z sosem ogórkowo-czosnkowym

Kolacja: 
Szejk proteinowy

A dzisiaj na śniadanie miałam moją ulubioną owsiankę, czyli jabłko, mleko, płatki owsiane górskie, rodzynki, oraz orzechy brazylijskie. 

A na drugie śniadanie miałam ten właśnie budyń z kaszy jaglanej- dodałam trochę mleka migdałowego oraz słonecznik, i zjadłam jedną mandarynkę.

Postanowiłam coś zacząć robić.. 

Zaczęło do mnie docierać, że mogę być kim tylko chcę być. Mogę robić i mieć cokolwiek chcę. 
Nie przyjdzie to łatwo, i poprzez nic nierobienie, nic nie zyskam... 
Jesteśmy kowalami swojego losu, i to od nas zależy jak ono będzie wyglądać.

Chcemy mieć super ciało? 
To chyba oczywiste że bez żadnych wyrzeczeń i ciężkiej pracy tego nie osiągniemy.

Chcemy mieć dobrze płatną pracę? Mieć swój własny dom? Pozwolić sobie na wakacje w ciepłych krajach?
Narzekając, nie ucząc się, nie pracując tego nie osiągniemy!

W życiu nic nie przychodzi łatwo..

Najważniejsze jest żebyśmy wyobraziły sobie jak chcemy wyglądać, i gdzie być za 10 lat...

Moim marzeniem jest świetna sylwetka... szczupła talia, duże krągłe pośladki, smukłe nogi, silne ramiona... 
Moim marzeniem jest silna osobowość- dużo pozytywnej energii, radości z niczego, okazywanie miłości, tego żebym nie płakała przez nieistotne rzeczy... Chcę być odporna na krytykę... Chcę być pozytywną osobą która będzie dla kogoś motywacją, inspiracją.. 

Moim marzeniem jest ukończenie studiów.. Nie jestem jeszcze w 100% przekonana jaki to ma być kierunek, chociaż myślę o prawie...Ale chciałabym być pierwszą osobą w mojej rodzinie która pójdzie na studia, i się nie podda... I będzie z siebie dumna. 

Moim marzeniem jest, kiedyś, ukończenie kursu na trenera personalnego.. Potem, dietetyki. Potem, robienie coś w tym kierunku- nawet jako hobby. A kiedyś, może nawet uda otworzyć mi się swoje własne studio fitness... 

Moim marzeniem jest pozostać w dobrym kontakcie z moją rodziną. Zabrać ich kiedyś na wakacje, np do Hiszpanii... Chciałabym żeby byli ze mnie dumni..

Ja chce być z siebie dumna. 

Tak, są to marzenia, ale przecież marzenia się spełniają. Trzeba tylko super ciężko pracować, robić coś w tym kierunku, pracować, nie poddawać się! Powoli, po kroku, do celu. Ze wszystkim. 

Tak chcę podsumować środę. 

Mam nadzieję ze dobrze się trzymacie. Postaram się dzisiaj nadrobić w waszych pamiętnikach, poznać tutaj jakieś nowe osóbki. Przecież wszystkie walczymy o to samo. Wspólne wsparcie i motywacja tylko nam tą drogę ułatwią.

Pozdrawiam! <3

7 lutego 2016 , Komentarze (4)

Cześć! Co tam słychać? 

U mnie chyba lepiej, chodzi mi z finansami moich rodziców. Zrobiłam co tylko w mojej sile, podzwoniłam, porozmawiałam (a przy tum zjadłam tyle nerwów! Ach, masakra) ale uzgodniłam wszystko, mamy o wiele więcej czasu, raty nie są duże... Dzięki Bogu. Ale nie chce zapeszać, bo znając nasze ''szczęście'' długo ono może nie trwać.
Dziękuję że trzymałyście kciuki, bardzo to się przydaje. :)

Dzisiaj już dzień 28. Coraz bliżej dzień pomiarów, trochę się boję. A w sumie, nie wiem czego? Przecież sama widzę po sobie że wyglądam lepiej- czuję się o wiele lepiej. 

Jeszcze niedawno ponad miesiąc temu, leżałam w łóżku, i płakałam, strasznie płakałam poprzez ''nieszczęśliwą miłość'', rano wstałam, zapłakana, cały dzień nic nie jadłam.. Nigdy wcześniej się tak nie czułam. 
Powiedziałam sobie NIE. Tak być nie może. Nie mogę doprowadzać się do takiego stanu, tak wyglądać, a co najważniejsze TAK SIĘ CZUĆ. Żadna z Nas tak nie może.

W Anglii, pogoda ponura.. Czasami aż ciężko nie załapać doła, bo naprawdę, szara, ponura, nudna atmosfera potrafi zrobić swoje z człowiekiem.. 
Ale nie wolno się jej dać. Jakos trzeba rozjaśnić sobie dzień (trening?:D)
Nie, dzisiaj dzień regeneracji. Przez ostatnie dni naprawdę dawałam sobie w kość. Dzisiaj rano wstałam z takim bólem w pośladach! haha Wczorajszy trening zrobił swoje! Brazylijskie pośladki Ewy Chodakowskiej, Mel B 10 min pośladki, i Turbo Spalanie. <3

Jedyne do czego brakuje mi jako tako motywacji do szkoły.. Nie wiem czemu. Poszłam do 'colleg-u', którego nie lubię. Nie podoba mi się tam.. Nauczyciele mają wywalone, i jakoś przelewa się to na uczniów.. 
               Muszę wziąć się do roboty! :PP

Mam dla Was parę zdjęć z dzisiejszego menu. Miałam pyszności dziewuszki moje!

Śniadanie (10:00)

                     placuszki bananowe z jabłakiem które podpiekłam na patelni i posypałam cynamonem, topping na górze to masło orzechowe, borówki, migdały, i nasiona dynii-  

                                                   Drugie śniadanie (12:30)

                    ''Sałatka'' z tuńczykiem, serkiem wiejskim, i małymi pomidorkami-

                                                            Obiad (16:00)

          Zupa warzywna z kotletami z piersi z kurczaka (nie wygląda najlepiej, ale dawno                  nie jadłam tak dobrej zupki!! Moje kubeczki smakowe oszalały

Kolacji jeszcze nie zjadłam, oczywiste. 
Macie jakieś ciekawe propozycje na kolacje? Ostatnio wszędzie szukam inspiracji (salatka)

Pora zacząć nowy tydzień! Nie bójcie się, nie dołujcie.. Będzie dobrze. Jesteśmy silne kobietki, które walczą o to żeby być najlepszą wersją samej siebie! Szukajcie motywacji, wspierajcie innych, czytajcie, pijcie herbatę, i zaczynajcie codziennie na nowo. Takie myślenie jest o wiele lepsze- To jest jedno-dniowe wyzwanie. Codziennie na nowo. Nie myślcie o czasie, on i tak przeleci. Nie liczcie czasu, sprawcie żeby to czas się liczył.

 Żegnam Was piosenką, której nie mogę przestać słychać! Reklamo Play, DZIĘKUJĘ!

Całuję, i ściskam!

4 lutego 2016 , Komentarze (9)

Hello

Aloha,

Hola,

Cześć!

Co tam u Was? Dzisiaj Tłusty czwartek (donut)  Ja przyznam się, że nie zjadłam ani jednego pączka. Jakoś dobrze mi idzie bez słodyczy, a do tego mam taki mały zamiennik* o którym zaraz opowiem, a do tego dzisiaj dzień lekkich ćwiczeń. 
A wy jak? Dałyście się porwać? 

Pomyślałam, że zacznę dodawać moje dzienne menu (curry), może zainspiruję kogoś? Ostatnio sama dużo przepisów znalazłam, które są bardzo smaczne, proste, i w ogóle. 

Dzisiejsze menu:

Śniadanie ( 6:00 ) - dwie kanapki ze szpinakiem, awokado i jajkiem

Drugie śniadanie ( 11:30 ) - kanapka ze szpinakiem, szynką, papryką, ogórkiem, almette

Przekąska ( 1:30 ) - brązowy ryż z cynamonem, z gruszką, rodzynkami, orzechami brazylijskimi oraz migdałami

Obiad ( 16:00 ) - domowa tortilla, z mięsem wieprzowym, kapustą, czerwoną cebulą, oraz sosem (jogurt naturalny z czosnkiem) 

Kolacja dodam od razu, z racji tego że napiszę o tym produkcie, za chwilkę, i zresztą zawsze mam to samo - ( 20:00 ) szejk proteinowy


Staram się jeść regularnie, ale czasem, wiadomo że jest ciężko, np, dzisiaj miałam lekcję od 9:00-11:30, i nie miałam jak zjeść. Ale w inne dni jest lepiej. 

Kalorii nie liczę, od razu dodam. Nie chcę popaść aż w taką obsesje, i takie ''więzienie'', pułapkę.. Jedzenie powinno być przyjemnością, zabawą, a nie czymś czego się boimy. 

Tydzień temu kupiłam sobie pierwszą odżywkę- czyli, zwykły szejk proteinowy. 

Jest to odżywka firmy Ultimate Sport Nutrition, o smaku czekoladowym. Piję raz dziennie, a jak nie ćwiczę, to nie piję w ogóle. 
Odmierzam 2 miarki (55g) takiego proszku, i mieszam z wodą (300ml). Taki szejk to 200kcl, 25g białka, 16g węglowodanów i 2g tłuszczu, oraz zawiera różne minerały i witaminy.

Znalazłam dla Was parę ciekawostek o odżywkach białkowych:

Białko mleczne (kazeina)

Najwolniej wchłaniane spośród wszystkich białek. Idealnie nadają się jako ostatni posiłek przed snem, ponieważ aminokwasy uwalniane są z niej i transportowane do komórek mięśniowych wolno i długotrwale, co skutecznie zabezpiecza tkankę mięśniową prze skutkami katabolizmu nocnego. Ważne, aby w naszej diecie znalazły się produkty mleczne oraz odtłuszczone mleko. Białko mleka zawiera również frakcje białka serwatkowego, chociaż nie jest to duża zawartość %.

Po co stosuje się odżywkę białkową?
  • redukcja tkanki tłuszczowej,
  • uzupełnienie niedoboru protein w diecie,
  • budowa mięśni,
  • regeneracja mięśni,
  • zapobieganie rozpadowi tkanki mięśniowej,
  • rekonwalescencja

Oczywiście, podczas stosowania takiej odżywki, trzeba pamiętać o jedzeniu białka w diecie, jak najwięcej możemy, i jak nam pasuje. Tutaj dodam, że nie znam swojego dziennego zapotrzebowania na białko, i daję sobie radę, i nie mam na tym punkcie obsesji.

Moje opinie o takiej odżywce:

W sumie-polecam. Mam smak czekoladowy, i jest to cudo! Pychotka :) Odżywka jest syta, przyjemna do wypicia. 
Chciałabym żeby pomogła mi właśnie w wykształtowaniu silnych, kobiecych mięśni. Dlatego, piję ją zawsze po treningu, około 2 godz przed snem, ponieważ taka odżywka świetnie regeneruje. 

Wiem, że jest miliony kobiet które negują takie o to rzeczy. Wolą ''naturalne'' metody, takie rzeczy omijają, krytykują i tym podobne.
Nie żyjemy już w średniowieczu. Takie odżywki są super popularne, i jeszcze nie słyszałam żeby ktoś kto zażywa je racjonalnie, i prowadzi zdrowy tryb życia narzekał na zdrowie.. 

Ale, właśnie w takim wieku żyjemy. Ludzie będą krytykować wszystko.. Z krytyką spotyka się nawet Ewa Chodakowska, że np, że za zdrowo, i że przesadza, i że ucieka jej życie między palcami...

Zajmijcie się sobą. Zacznijcie robić coś pożytecznego. Przestańcie krytykować wszystko i wszystkich. Jeżeli to was nie dotyczy, to po co się przejmujecie? 

Jest zdecydowanie za dużo takich osób na tym świecie, wiecznie narzekających-  za chuda, za gruba, za dużo je, za mało je, za bardzo trzyma się diety.... Kurczę, jeżeli danej osobie to odpowiada, to daj jej spokój! A co jeżeli ta osoba chcę Ci pomóc? Dać wskazówki? Pomóc Ci? Zmotywować? 

Pomyśl nad tym... Takim czymś nic nie zyskasz, tylko super toksyczny związek sama ze sobą.

Ok, kończę, jutro piątek, dodam nowy wpis! 

PS właśnie dostałam wiadomość od taty '' Chcesz pączusia?'' 

Co tu zrobić? 

I chcę, i nie chcę... 

Nie wiem co zrobić!! 

Całuski laseczki!



31 stycznia 2016 , Komentarze (3)

No więc, styczeń za nami. 

Przyniósł co przyniósł, zabrał co zabrał.. 

Nowy miesiąc, nowe szanse, nowe wyzwania. 

Czas leci nieubłaganie. Serio. 

Już luty.. Zanim się obejrzysz, będzie Wielkanoc, a potem do wakacji czas zleci jakby mrugnął. 

Musisz jakoś wygospodarować ten czas.. Na co czekasz? :) 

U mnie raz lepiej, raz gorzej. Z dietą jest OK. Jest dobrze. Jem zdrowo (chociaż ostatnim razem miałam małego grzeszka..) Ale teraz jest dobrze! 

Jest nie najlepiej, ponieważ mam dużo stresu..  Nie przelewa nam się, nie mamy pozapłacanych rachunków, i martwię się.. Mama na zwolnieniu, a wszystkie sms-y o nie zapłaceniu, o tym że komornik i w ogóle dostaję ja... 

Do tego coraz bliżej egzaminy, i też się stresuje.. 

Bardzo przeżywam to wszystko.. 

Nie wiem jak to będzie, i martwię się.. 

Przez to jakoś nie mogę zacząć być naprawdę szczęśliwa. Nie tylko ja, ale i cała moja rodzina.. 

Moja młodsza siostra też co jakiś czas stroi fochy, wyżywa się na mnie- a to zle się na mnie odbija. 

Ja staram się jak najbardziej mogę, a jakoś i tak zawsze znajdzie się cos co ten humor popsuje.. 

Tak jest, że uczciwi ludzie ZAWSZE mają pod górkę. A szczególnie tutaj, w Anglii. 

A Ci co pracują na czarno, siedzą na zasiłkach, mają wszystko.. 

Nie wiem kiedy zacznie się układać, ale mam nadzieję że szybko, bo ten stres i trach nie ma na mnie dobrego wpływu..

Mam nadzieję że u Was lepiej, i że jakoś się trzymacie. 

Pozdrawiam!

28 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Witajcie kobietki!

Zabierałam się za ten wpis od dłuższego czasu. 

Dwa tygodnie temu pozwoliłam sobie na detoks od Bootea, która stała się strasznie popularna na instagramie i różnych portalach społecznych. 

Mój detoks z Bootea trwał 14 dni. 


Zapraszam do lektury. Miłego czytania.  :*


Bootea jest dobrym startem i powerem do lepszego i zdrowszego stylu życia. Składniki w niej zawarte są używane od wielu pokoleń w celach zdrowotnych. 

Celem herbatki jest wyzbycie się z organizmu wszystkich złych toksyn.

Bootea ma dwie różne herbatki, jak widzicie. Herbatka na dzień, którą pijemy codziennie oraz herbatka na noc, którą pijemy co dwa dni. 

Składniki herbatki na dzień to:

(slonce) chińska herbata oolong- ta herbatka pomaga zmniejszyć ryzyko chorób układu krążenia, reguluje poziom cukru, wspiera spalanie tłuszczu oraz zmniejsza ciśnienie krwi.

(slonce) yerba mate zmielone liście oraz patyczki ostrokrzewu paragwajskiego- pomaga nam się pobudzić, stymuluje umysł, poprzez działanie moczopędne łagodzi objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego, obniża poziom złego cholesterolu, ochrania serce i ma działanie pro-naczyniowe- łagodzi dysfunkcje mięśnia sercowego spowodowaną przez niedokrwienie i przywrócenie krążenia krwi. To ochronne działanie na serce obejmuje zmniejszenie uszkodzeń oksydacyjnych poprzez mechanizm zależny od tlenku azotu, zapobiega otyłości, wspomaga odchudzanie, Ma właściwości przeciwcukrzycowe, chroni przed powikłaniami przy cukrzycy. 

(slonce) korzeń imbiru- ułatwia trawienie, łagodzi mdłości, zmniejsza agregację (zlepianie) płytek krwi, chroni więc przed tworzeniem się zakrzepów, łagodzi bóle miesiączkowe, zwiększa koncentracje oraz polepsza krążenie krwi.

(slonce) nasiona kopru- wspomaga trawienie, pomaga pozbyć się nadmiaru wody z organizmu, wspomaga walkę z otyłością, reguluje cykl miesiączkowy, leczy choroby górnych dróg oddechowych, zapobiega chorobom układu krążenia, korzystnie wpływa na oczy, poprawia pamięć oraz funkcjonowanie mózgu.

(slonce) trawa cytrynowaTrawa cytrynowa jest bogata w przeciwutleniacze, które pomagają regenerować skórę, wpływa ona również na zapach ciała. A dokładniej, pomaga regulować pracę porów skóry i zneutralizować przykre zapachy wynikające z nad potliwości, ma właściwości przeciwdepresyjne, napar z trawy cytrynowej obniża gorączkę, pomaga na ból głowy, niestrawność i brak apetytu, reguluje trawienie, obniża ciśnienie krwi.

(slonce) mniszek lekarski- działa przeczyszczająco oraz moczopędnie, łagodzi schorzenia wątroby oraz woreczka żółciowego.

(slonce) korzeń żeń szenia - działa pobudzająco, przeciwdziała zmęczeniu, obniża poziom cholesterolu, wzmacnia system nerwowy, obniża poziom cholesterolu we krwi, redukuje bóle miesiączkowe, chroni wątrobę przed ubocznymi skutkami działania leków. 

(slonce) gotu kola (wąkrota azjatycka)- zawiera witaminy A, C, E i K oraz magnez, działa przeciwbakteryjnie, ma pozytywny wpływ na układ sercowo-naczyniowy.

(slonce) pokrzywa- ma właściwości moczopędne, wspomaga wydalanie z organizmu szkodliwych substancji, zawiera witaminy A, K, B2 oraz C.

Tą herbatkę należy pić codziennie, z samego rana, najlepiej przed posiłkiem.

Składniki herbatki na noc:

(noc)  liść senesu- działa przeczyszczająco, działa na zaparcia atoniczne

(noc) mięta pieprzowa- pobudza czynności trawienne żołądka, polecana jest w skurczach żołądka, działa rozkurczowo na mięśnie gładkie, pomocna jest również podczas leczenia przeziębienia.

(noc) nasiona kozieradki-  poprawia trawienie, ochrania wątrobę, pomaga w leczeniu choroby wrzodowej

(noc) korzeń lukrecji- regeneruje podrażnioną śluzówkę żołądka, przyspiesza gojenie się wrzodów żołądka,  jest stosowana jako środek wykrztuśny, łagodzi chrypę i kaszel, wspomaga zatrzymanie wody w tkankach powodując nawilżenie skóry. 

(noc) korzeń łopiany- działa oczyszczająco, polepsza stan skóry oraz włosów, W łopianie znajduje się niezwykła ilość witamin i składników mineralnych, które są przydatne dla organizmu człowieka. Witamina C, kwasy organiczne, cynk, fosfor, sole mineralne, olejki eteryczne, białka.

(noc) liście głogu- poprawia pracę serca, obniża ciśnienie oraz wzmacnia i uspokaja.

(noc) korzeń kozłka (lekarski)- działa na sen i jest środkiem uspokajającym, zmniejsza napięcia i uczucie niepokoju, wywołuje stan odprężenia psychicznego.

(noc) babka płesznik- ułatwiają wypróżnianie, zwiększa lepkość treści jelitowej a co za tym idzie częstość wypróżniania się, reguluje pracę jelit, łagodzi bóle.

Tą herbatkę pijemy co drugi dzień, na wieczór jak już kładziemy się spać. 

Ta herbatka ma efekt przeczyszczający. Następuję on po około 8 godzinach od jej spożycia. 

Producent tej herbaty obiecuje niesamowite efekty- duży spadek wagi. 

(źródło:  . 

Czy widzę plusy takiego detoksu?

Raczej tak. Pierwszy raz miałam taki detoks, który dał mi dobrego 'kopa' i start do zdrowszego stylu życia. 

+ Bardzo podobał mi się smak oby dwóch herbatek, trafił mi w gusta, ale wiem że dużo osób narzekało na te smaki. 

+Fajny skład. Jest w miarę bezpieczny (herbaty na noc nie pije się codziennie, więc wydaje mi się że nawet ten nie pozytywnie oceniany liść senesu nie zaszkodzi)

Jeżeli chodzi o minusy..

- Cena!! 14- dniowy detoks kosztuje 20 funtów czyli około 100PLN. A zas 28-dniowy detoks to juz 30 funtów- 150PLN. 

-Minusem jest też restrykcyjna dieta (do której ja się za bardzo nie stosowałam)- aczkolwiek, podczas kuracji nie powinno jeść się mięsa.

Wydaje mi się że z minusów to tyle.

Więc: Czy warto? 

Same zdecydujcie. Znacie moją opinie, znacie ciekawostki na temat tej oto herbaty, plusy i minusy.. Wydaje mi się, że można spotkać tańsze zamienniki, albo samemu spróbować zrobić taki detoks. 

Ja natomiast myślę, że co pół roku na taki detoks mały można sobie pozwolić. :)

Koniecznie dajcie mi znać co myślicie, czy same chciałybyście spróbować takiej kuracji, albo już spróbowałyście? Czy myślicie że warto? A może macie same sposoby na fajny detoks?

Życzę miłego dnia. Dziękuję że jesteście! Trzymajcie się, Pozdrawiam! <3








25 stycznia 2016 , Komentarze (5)

Przychodzi taki dzień, kiedy myślisz 'A poco ja to w ogóle robię? Przecież w życiu nie jest najważniejszy wygląd. Przecież nie kocha się za ciało, tylko za charakter. Przecież facet to nie pies, na kości nie poleci.. 

Tak. To prawda. Prawda jest taka że nie ma miłości za wygląd. 

To my musimy czuć się dobrze we własnym ciele. O to chodzi! 

Jeżeli jesteś szczęśliwa tak jak teraz wyglądasz, to nie słuchaj innych, nie rób nic na siłę. 

Ale, jeżeli unikasz lustra, nie możesz na siebie patrzeć, czujesz się nieatrakcyjna, nic Ci się nie chcę, nie podobasz się samej sobie.... Czas coś zmienić. 

Próbuję motywować się na wszystkie możliwe sposoby- czytanie wpisów, oglądanie zdjęć, filmów, itp. Ale czasami to jest naprawdę super ciężkie! I wiem że nie tylko dla mnie. Bo przecież fajnie by było teraz usiąść przed telewizorem z puszką lodów, ciastek? Odpuścić? 

No pewnie że byłoby najłatwiej. 

Kurczę, Magda... Kurczę, wszystkie dziewczyny.. Kurczę my... 

Robimy coś czego nam się czasami - nie chce. 

Bądźmy szczere. 

Robimy coś co nas irytuje, denerwuje, smuci... 

Dlaczego? 

Dlatego że czujemy się zaniedbane, i nie czujemy się atrakcyjnie, i chciały byśmy efektów w przeciągu jednego tygodnia.

Wiem jakie to jest ciężkie. Chyba każda z Nas wie. To jest walka którą podjęłyśmy, walczymy tutaj Same ze sobą. O nic innego tu nie chodzi, jak o to żeby powiedzieć tej złej sobie że potrafisz, i że to zrobisz. 

Dzisiejszy post zmierza do tego, że chcę żebyśmy wiedziały, że WARTO

Zaczęłaś dopiero? NIE ODPUSZCZAJ. Po miesiącu w końcu uśmiechniesz się do lustra!!! 

Jesteś w trakcie? ŚWIETNIE CI IDZIE! Ale, nie odpuszczaj. Walcz dalej. Stajesz się coraz lepszą osobą! 

Przestańmy myśleć o czasie. O tym jak daleko mamy no wymarzonego ciała. 

Skupmy się na ''Tu, i Teraz''. 

Niech to nie będzie wyzwanie na miesiąc. Nie myśl sobie że jeszcze tyle i tyle to wymarzonej sylwetki. 

Dzień po dniu. Każdy dzień, to nowe wyzwanie. Każdy nowy dzień to zdrowe odżywianie się, i trening. 

Dzień po dniu.

Zmierz się, i nie wpadaj w kółko mierzenia się bądź warzenia co trzy dni... 

Daj sobie czas.

Będzie Dobrze. Damy radę!


A żeby było łatwiej, trochę motywacji:

A co u mnie? 

Jestem na dobrej drodze od 11 stycznia 2016. 

Trzymam się jakoś! Czasami jest ciężej, czasami łatwiej. 

Ćwiczę 6 razy w tygodniu, oczywiście z Ewką- staram się na zmianę Turbo Spalanie i Secret (ostatnio od trzech dni robię Turbo, ale jutro już wrócę do tego żeby robić na przemian te dwa programy).  Oraz, codziennie, Brazylijskie Pośladki- oczywiście Ewki. :D Jem zdrowo- czyli, zdrowo. Nic innego powiedzieć nie można. Jem więcej warzyw, owoców, piję więcej wody, nie jem słodyczy, tłustych przekąsek, i w ogóle. Oczywiście- uczę się, robię socjologię i historię, i znalazłam dorywczą pracę na stadionie jako kelnerka. Co dwa tygodnie wpada mi na konto 35 funtów. Szału nie ma, ale lepsze to jak nic. 

W związku z tym, że mam pracę, i że zaczęłam tak ćwiczyć i zdrowo się odżywiać, i coraz bardziej się sobie podobać, planuję pierwszy raz w życiu zakup jakieś ładniej bielizny. Nie pytajcie czemu- nie mam chłopaka, ani nic w tym stylu, po prostu tak sama dla siebie. :) Tak chcę podkreślić, że nie wiem dlaczego, ale nawet jeżeli nie wyglądam nawet w połowie tak jak chciałabym wyglądać- zaczęłam o siebie dbać. Bardziej się sobie podobam. Chcę ładnie wyglądać, mieć gładką skórę, i tak dalej haha.

Nie będę Was więcej zanudzać- zaraz lecę ćwiczyć. Dzisiaj w planie Turbo Spalanie i Brazylijskie Pośladki. 

Znowu zawale rodzince sufit na głowę. 

Będę pisać małą recenzje na coś co sobie ostatnio pozwoliłam!

Za dwa dni kończę ''kurację'' z właśnie takim oto detoksem. Także, sama zobaczyłam wszystkie plusy, minusy, składniki, i w ogóle. 

Wpis na pamiętniku już w środę. 

Tymczasem, żegnam Was. 

Nie poddawajcie się. 

Nie jesteście Tu Same!!!

Ja też walczę! 

Damy radę!

<3