Myslę,że zaczynam wychodzić na prostą , bo ogólne rozeznanie w tej sprawie jest takie ,że nie ma sensu tak dalej żyć, I się męczyć, a poza tym potrzeba by wreszcie stwardnieć . No I to tak koleje lisu przybliżają cie człowieku ku takiej postawie, że musisz troche odseparować sie od spraw dzieci, bo jest to nadmierna miłośc chyba ale głupia. I jesli zabardzo robisz coś z tej miłości, to oni I tak powiedzą,że ich nie kochasz . No dobra, jest mniemam lepiej I mam to być może za sobą. Tak,że generalnie koniunktura chyba lepsza... Chyba już wszystko zostalo powiedziane, osiągam spokój I zaczynam bardziej zajmować sie sobą. Poćwiczyłam dzisiaj , ale tylko zrobilam brzuszki, będzie lepiej tylko muszę coś tu skończyc sprawdzac w tym swoim Open Offisie... Dzisiaj piękna pogoda, chętnie bym także poszła na spacer, może troszeczkę póxniej mi się to uda. Teraz czytalam w starej równiez wróżce z 2006 roku o Shirley Mac Lain e aktorce z Hollywood która to rozpoczęła inny etap życia - zycie duchowe medytowała uznałą ,że dzięki odpowiednim technikom człowiek może odkryć dowiedzieć się kim był w przeszłości.... Zainteresowała mnie jej postać I zainspirowałą na tyle, że wiem że te moje wszystkie sprawy rodzinno- uczuciowe muszę zostawić , bo dopóki jestem taka rozemocjonowana to nie osiągne sily by móc pojśc wyzej w duchowości.... A więc skupienie na sobie I swoich sprawach. I tymczasem do usłyszenia, a dodam tylko,że chetnie kupiłabym jakąś jej książkę, choćby tylko pt. |Tańcząc w świetle". Zajrzę do stron z wydawnictwami. - a tymczasem do usłyszenia, pa